Weronika

niedziela, 3 czerwca 2012

Zgromadzenie żeńskie z Diuny - rozdział 12


Cichy obserwator może poznać wiele sekretów, lecz ja wolę być aktywnym uczestnikiem zdarzeń.
- Erazm, sekretne dzienniki laboratoryjne

Aby utrzymywać swoje myśli i wspomnienia w precyzyjnym, umożliwiającym szybki do nich dostęp porządku, mentat musiał codziennie poświęcić pewną ilość czasu na medytację i ćwiczenia umysłowe – były to godziny cichej kontemplacji, których nikt nie ośmielał się przerywać. Jako zwierzchnik szkoły, Gilbertus Albans chronił prywatność swojego gabinetu – odizolowanego od reszty szkoły sanktuarium, w którym mógł odgrodzić się od świata i skupić na doskonaleniu umysłu. Studenci, wykładowcy szkoły i jej pracownicy administracyjni wiedzieli, że gdy tam przebywa, nie należy mu przeszkadzać.
                Nikt nie domyślał się tego, co naprawdę dzieje się za zamkniętymi drzwiami gabinetu.
                Rdzeń pamięci Erazma tkwił na podwyższeniu, całkowicie skupiony na prowadzonej rozmowie. Gdy Gilbertus chodził w tę i z powrotem po gabinecie, niezależny robot przemówił. „Zdajesz sobie sprawę jak bardzo mnie denerwujesz tą ciągłą wędrówką po pokoju, tym manifestowaniem swojej swobody poruszania się?”
                Gilbertus zajął miejsce z biurkiem i odgarnął kosmyk włosów opadających mu na oczy. „Przepraszam. Postaram się nie ruszać z miejsca.”
                Erazm zachichotał. „Chyba rozumiesz, że nie jest to rzeczywiste rozwiązanie problemu.”
                „Ale pozostajesz przy życiu. Musisz zaakceptować pewne poświęcenia i wyrzeczenia w imię zachowania egzystencji. Uratowałem Cię z Korrina.”
                „Jestem Ci za to wdzięczny, lecz mówisz o wydarzeniach, które miały miejsce osiemdziesiąt lat temu.”
                Gilbertus lubił potyczki słowne i dyskusje ze swoim starym mentorem. „Czy to przypadkiem nie Ty powiedziałeś mi, że maszyny obdarzone są nieskończoną cierpliwością?”
                „To prawda, lecz ja nie zostałem stworzony do roli biernego obserwatora. Jest zbyt wiele doświadczeń, które chciałbym przeprowadzić, zbyt wiele rzeczy, których chciałbym się nauczyć o niekonsekwencji ludzkich zachowań.”
                „Rozumiem Twoją frustrację, Ojcze, lecz tymczasem będziesz się musiał zadowolić badaniem materiału, który ja Ci dostarczam – aż do czasu, kiedy znajdę inne rozwiązanie. Nie mogę zostać tu na zawsze.” Gilbertus był świadom, że liczba postronnych obserwatorów, którzy mieli podstawy, aby zastanawiać się nad jego doskonałym stanem zdrowia i niezmienną młodością, sięga poziomu granicznego, choć starał się zmieniać swoją powierzchowność, aby robić wrażenie starszego. Aby utrzymać w sekrecie wydłużającą życie terapię, której poddał go Erazm, Gilbertus rozsiewał plotki o swoim jakoby regularnym spożywaniu dużych dawek melanżu, i o tym, że to właśnie geriatryczne właściwości przyprawy zapewniały mu młodość i wigor nieproporcjonalne do rzeczywistego wieku. Choć prowadził ścisły rejestr zakupów melanżu, nigdy go nawet nie spróbował. Coś, co czyniłoby go jeszcze młodszym było ostatnią rzeczą, jakiej potrzebował.
                Robot odezwał się znowu. „Jeśli mam pozostać naukowcem, muszę badać interakcje między ludźmi. Pomimo tej frustrującej izolacji byłem w stanie podłączyć się do sieci energetycznej i systemów wentylacyjnych szkoły. Dzięki materiałom, jakie miałem do dyspozycji, stworzyłem rozległą sieć światłowodową, oraz maleńkie patrzydła, więc mogę obserwować codzienną aktywność Twojej szkoły. To fascynujący materiał badawczy.”
                „Jeśli Twoje patrzydła zostaną wykryte, Butlerianie spalą szkołę do fundamentów.”
                „To nielogiczne, ale interesujące,” powiedział Erazm. „Zaufam jednak Twojej ocenie, bo jest zgodna z moimi doświadczeniami dotyczącymi prowokacyjnego i szokująco nieprzewidywalnego ludzkiego zachowania.”
                Gilbertus podniósł z biurka dokument, który został przekazany do biblioteki szkoły men tatów. „Dostałem nową pracę historyczną opracowaną przez Bulterian, której głównym tematem jest niszczenie Twojej reputacji.”
                „Jeszcze jedną?”
                „Spójrz na tytuł, Tyrania demonicznego robota Erazma.” Uniósł książkę i włókna optyczne wtopione w ściany i sufit pomieszczenia zagłębiły się pomiędzy jego okładki.
                Erazm znowu zachichotał. „Nie brzmi to zbyt obiektywnie.”
                „Myślałem, że znajdujesz satysfakcję w studiach nad propagandowymi aspektami wydarzeń historycznych.”
                „Zawsze bawi mnie, jak osoba nie posiadająca naocznej wiedzy o określonych zdarzeniach może z takim zapałem zniekształcać fakty. Czytając pamiętniki Agamemnona przekonałem się, w jaki sposób cymek zniekształcał historię. Dość dużo czasu zajęło mi dostrzeżenie, że ludzie nie cenią, a nawet nie pragną prawdy. Z drugiej strony, maszyny nie mogłyby poprawnie funkcjonować, gdyby  w procesie wyciągania wniosków bazowały na fałszywych danych.”
                Gilbertus roześmiał się pogodnie. „Zdaje się, że bycie tak potępianym sprawia Ci przyjemność.”
                Robot zastanowił się nad tym. „Przez wiele stuleci nienawiścią darzyli mnie moi pracownicy i słudzy. Nawet Serena Butler mną pogardzała, a jednym z moich ulubionych ludzi. Ty, Gilbertusie, jesteś jedynym, który kiedykolwiek dostrzegł moją rzeczywistą wartość.”
                „A nawet w dalszym ciągu się od Ciebie uczę,” odpowiedział Gilbertus. W rzeczywistości, po przeczytaniu opracowań historycznych i skonfrontowaniu ich z własnymi obserwacjami, wiedział, że robot popełnił większość okropieństw mu przypisywanych.
                W głosie Erazma zdawało się brzmieć zniecierpliwienie. „Otwórz książkę, chcę przeczytać, co też Butlerianie o mnie napisali.”
                Gilbertus przewracał stronę za stroną, pozwalając Erazmowi zeskanować i wchłonąć zapisane na nich słowa. „Och, nie wiedziałem, że Butlerianie uzyskali dostęp do moich notatek laboratoryjnych. Jeden z tomów został uratowany z Korrina po bitwie? Cieszę się, że te zapiski przetrwały, choć niepokoi mnie fakt, że autor tego dzieła – i prawdopodobnie także jego czytelnicy – jest w stanie wyciągać tak niedorzeczne wnioski z danych będących wynikiem starannie zaplanowanych badań. Sądzę, że wiem więcej na temat cierpienia odczuwanego przez ludzi, niż sami ludzie,” powiedział Erazm. Gilbertus oczyma wyobraźni widział, jak wymawiając te słowa robot potrząsa swą piękną, elastometalową głową, którą niegdyś posiadał. „Jednakże, gdybyś znalazł wreszcie sposób na zapewnienie mi wyszukanego ciała, mógłbym kontynuować moją cenną pracę.”
                „Wiesz, że nie byłoby to teraz rozsądne.” Choć kochał niezależnego robota za wszystkie rozległe możliwości, które mu zapewnił, Gilbertus był przezorny i nie zaniedbywał żadnego aspektu ochrony swojego mentora. Pomimo przenikliwości jego umysłu, Erazm nie zdawał sobie w pełni sprawy z niebezpieczeństwa, na jakie naraziłby się wychodząc z ukrycia. A Gilbertus nie do końca ufał temu, co robot był w stanie zrobić.
                „Szkoda, że ludzie wprowadzają taki chaos,” powiedział Erazm, symulując długie westchnienie. „Tysiącletnie rządy maszyn były dość skuteczne i zapewniały dobrą organizację. Obawiam się, że galaktyka już nigdy nie będzie taka sama.”
                Gilbertus przewrócił ostatnią stronę Tyranii demonicznego robota Erazma. „Zgadzam się z Tobą, lecz zdaje mi się, że nie dostrzegasz kluczowego elementu.”
                „Kluczowego elementu?” Erazm wydawał się zachwycony. „Podziel się nim, proszę.”
                „Bezcelowe jest krytykowanie ludzi za ich bunt, kiedy Ty sam byłeś jego katalizatorem. Ty sam byłeś bezpośrednią przyczyną upadku imperium maszyn.”
                W głosie Erazma zabrzmiała uraza. „A to w jaki sposób? Mogłem nieumyślnie przyczynić się w jakiś drobny sposób upuszczając dziecko Sereny z wieży -”
                „W każdy sposób,” sprzeciwił się Gilbertus. „Żadna z klęsk maszyn nie wydarzyłaby się, gdyby nie Twój udział. To Ty stworzyłeś zagrożenie dla Omniusa podważając lojalność ludzkich niewolników, wśród których wcześniej nie było śladu zorganizowanego ruchu oporu. To Ty zasugerowałeś, że umiesz skłonić każdego nadzorcę niewolników do zwrócenia się przeciw maszynom. To Ty posiałeś ziarna rebelii.”
                „To był interesujący eksperyment,” powiedział Erazm.
                „I doprowadził on do zniszczenia imperium Zsynchronizowanych Światów. Bez Ciebie Iblis Ginjo nigdy nie zorganizowałby komórek ruchu oporu i nigdy nie ośmieliłby się rozważać obalenia Omniusa. Kiedy zabiłeś syna Sereny Butler zrzucając go z balkonu na oczach tłumu ludzi, Ty skrzesałeś iskrę, która wyzwoliła wybuch.”
                „Niezwykły wniosek.” W głosie Erazma można było usłyszeć nutki wahania. Następnie przyznał, „Patrząc na to z tego punktu widzenia, być może rzeczywiście ponoszę odpowiedzialność.”
                Gilbertus wstał zza biurka. „Pomyśl o tym, Ojcze, za każdym razem, kiedy poczujesz się samotny, izolowany i niecierpliwy. Gdybyś zachował większą ostrożność, imperium maszyn nie upadłoby. A ponieważ jesteś jedynym, co po nim zostało, i ponieważ martwię się o Ciebie, nie mam zamiaru postępować lekkomyślnie.”
                Ponownie zamknął rdzeń pamięci robota w ukrytym schowku, upewniając się, że wszystkie zapadki i zamki odpowiednio się zatrzasnęły. Następnie wyszedł, aby uczyć swoich studentów tego, w jaki sposób wprowadzać porządek w umyśle, na wzór porządku panującego w umysłach myślących maszyn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz