Nowy Rok to tylko umowna data, zależna od arbitralnie przyjętego kalendarza. Nawet nie jest - pomimo naszej europocentrycznej perspektywy - zjawiskiem globalnym. Miałem tę niesamowitą okazję witać nowy rok w Nepalu, w ramach święta Dipawali. Nie przestaję marzyć o tym, aby pewnego roku móc zobaczyć obchody chińskiego nowego roku...
Tak więc, zmiana daty między 31 grudnia a 1 stycznia nie jest niczym szczególnie nadzwyczajnym.
A jednak potrzebujemy takiej całkowicie umownej cezury, która pozwoli mieć nadzieję na oddzielenie tego co jest już przeszłością, jest znane, oczywiste, jednoznaczne, od tego co dopiero nadejdzie, jeszcze pozostaje skryte mgłą tajemnicy, co będziemy mogli dopiero ukształtować.
A skoro jesteśmy właśnie u tego umownego progu, pozwólcie, że jeszcze raz nadwerężę Waszą cierpliwość, i złożę Wam życzenia:
Jest taka chińska przypowieść o rzeźniku, a właściwie o jego nożu. Wiecie, jaką robotę ma rzeźnik, i na co narażony jest jego nóż. Z Bogiem sprawa, jeśli kroi mięso i tłuszcz, ale gdy napotyka na twarde ścięgna, więzadła, chrząstki i kości, jego ostrze tępi się bardzo szybko. A im częściej nóż się tępi, tym częściej trzeba go ostrzyć. Macie w domu taki ulubiony nóż "do wszystkiego"? Taki, który trzeba co najmniej co tydzień przeciągnąć po kamieniu, żeby chleb nim krojony się nie kruszył, żeby pomidora można było pokroić w plastry cienkie jak bibułka? Jeśli tak, to wiecie, że tak często ostrzony nóż zmienia kształt, maleje z czasem. I w konsekwencji trzeba go w końcu zastąpić nowym. Otóż ten chiński rzeźnik był takim mistrzem w swoim fachu, tak doskonale znał anatomię każdej rozbieranej tuszy, że jego nóż nigdy nie natrafiał na nic twardego. Gładko prześlizgiwał się zgodnie z kierunkiem włókien mięsa i błonami powięzi. Odcinał mięso równiutko przy ścięgnach i kościach. I podczas gdy inni rzeźnicy, ostrząc swoje noże, musieli co roku wymieniać je na nowe, ten wielki mistrz rzeźnicki pracował swoim, ciągle tym samym nożem przez całe dekady, a okazje, kiedy musiał go ostrzyć mógł zliczyć na palcach obu rąk. Nóż rzeźnika był świadectwem jego najwyższego kunsztu.
A warto wiedzieć, że zawód rzeźnika jest w tradycji chińskiej niezbyt wysoko ceniony.
Życzę Ci więc, żebyś w tym co robisz - niezależnie od tego jak "szlachetne" lub "podłe" to jest - stał się w tym nadchodzącym roku prawdziwym mistrzem. Da Ci to przyjemność pracy i szacunek ludzi, a czegóż więcej nam potrzeba, aby móc realizować swoje szczęście.
Niech Twój nóż (czy jest nim klawiatura, kielnia, pilarko-szlifierka, stetoskop, telefon, czy co tam jeszcze może być Twoim narzędziem pracy) nigdy się nie tępi.
A jeśli to, czym się zajmujesz jest ci obce i wstrętne (wiem, takie były obiektywne okoliczności), i na sam widok narzędzia swojej pracy robi ci się słabo (albo nudno, albo gniewnie), to może czas to rzucić w ciężką cholerę i zająć się tym, co naprawdę uczyni Cię mistrzem? Przecież "z niewolnika nie ma robotnika", i sam już pozbyłeś się złudzeń, że dalej robiąc coś, czego nie chcesz robić, do czegokolwiek dojdziesz.
Tak więc, zmiana daty między 31 grudnia a 1 stycznia nie jest niczym szczególnie nadzwyczajnym.
A jednak potrzebujemy takiej całkowicie umownej cezury, która pozwoli mieć nadzieję na oddzielenie tego co jest już przeszłością, jest znane, oczywiste, jednoznaczne, od tego co dopiero nadejdzie, jeszcze pozostaje skryte mgłą tajemnicy, co będziemy mogli dopiero ukształtować.
A skoro jesteśmy właśnie u tego umownego progu, pozwólcie, że jeszcze raz nadwerężę Waszą cierpliwość, i złożę Wam życzenia:
Jest taka chińska przypowieść o rzeźniku, a właściwie o jego nożu. Wiecie, jaką robotę ma rzeźnik, i na co narażony jest jego nóż. Z Bogiem sprawa, jeśli kroi mięso i tłuszcz, ale gdy napotyka na twarde ścięgna, więzadła, chrząstki i kości, jego ostrze tępi się bardzo szybko. A im częściej nóż się tępi, tym częściej trzeba go ostrzyć. Macie w domu taki ulubiony nóż "do wszystkiego"? Taki, który trzeba co najmniej co tydzień przeciągnąć po kamieniu, żeby chleb nim krojony się nie kruszył, żeby pomidora można było pokroić w plastry cienkie jak bibułka? Jeśli tak, to wiecie, że tak często ostrzony nóż zmienia kształt, maleje z czasem. I w konsekwencji trzeba go w końcu zastąpić nowym. Otóż ten chiński rzeźnik był takim mistrzem w swoim fachu, tak doskonale znał anatomię każdej rozbieranej tuszy, że jego nóż nigdy nie natrafiał na nic twardego. Gładko prześlizgiwał się zgodnie z kierunkiem włókien mięsa i błonami powięzi. Odcinał mięso równiutko przy ścięgnach i kościach. I podczas gdy inni rzeźnicy, ostrząc swoje noże, musieli co roku wymieniać je na nowe, ten wielki mistrz rzeźnicki pracował swoim, ciągle tym samym nożem przez całe dekady, a okazje, kiedy musiał go ostrzyć mógł zliczyć na palcach obu rąk. Nóż rzeźnika był świadectwem jego najwyższego kunsztu.
A warto wiedzieć, że zawód rzeźnika jest w tradycji chińskiej niezbyt wysoko ceniony.
Życzę Ci więc, żebyś w tym co robisz - niezależnie od tego jak "szlachetne" lub "podłe" to jest - stał się w tym nadchodzącym roku prawdziwym mistrzem. Da Ci to przyjemność pracy i szacunek ludzi, a czegóż więcej nam potrzeba, aby móc realizować swoje szczęście.
Niech Twój nóż (czy jest nim klawiatura, kielnia, pilarko-szlifierka, stetoskop, telefon, czy co tam jeszcze może być Twoim narzędziem pracy) nigdy się nie tępi.
A jeśli to, czym się zajmujesz jest ci obce i wstrętne (wiem, takie były obiektywne okoliczności), i na sam widok narzędzia swojej pracy robi ci się słabo (albo nudno, albo gniewnie), to może czas to rzucić w ciężką cholerę i zająć się tym, co naprawdę uczyni Cię mistrzem? Przecież "z niewolnika nie ma robotnika", i sam już pozbyłeś się złudzeń, że dalej robiąc coś, czego nie chcesz robić, do czegokolwiek dojdziesz.