Zacząłem dziś nagrywać "Blade Runner" Philipa K. Dicka.
Prawdę mówiąc zapomniałem już, jakim imponującym językiem napisana jest ta powieść. Po raz pierwszy zetknąłem się z jej skróconą postacią w Fantastyce. Wtedy głównym motorem napędowym do jej przeczytania był oczywiście film Ridleya Scotta. I wtedy, to książka zdawała mi się "niedopasowana" do filmu.
Teraz, po trzydziestu latach, doceniam oba dzieła i nie staram się ich już porównywać. Oczywiście Rick Deckard chyba do końca świata będzie miał już twarz Harrisona Forda, ale na szczęście nie przeszkadza to w smakowaniu książki.
Zastanawiam się, czy element nieodłącznie związany z filmem - muzykę Vangelisa - włączyć jakoś w gotową wersję mojego audiobooka... Na zastanawianie się mam czas. Książka ma 22 rozdziały, więc trochę potrwa zanim będzie gotowa do ewentualnej "oprawy muzycznej".
Prawdę mówiąc zapomniałem już, jakim imponującym językiem napisana jest ta powieść. Po raz pierwszy zetknąłem się z jej skróconą postacią w Fantastyce. Wtedy głównym motorem napędowym do jej przeczytania był oczywiście film Ridleya Scotta. I wtedy, to książka zdawała mi się "niedopasowana" do filmu.
Teraz, po trzydziestu latach, doceniam oba dzieła i nie staram się ich już porównywać. Oczywiście Rick Deckard chyba do końca świata będzie miał już twarz Harrisona Forda, ale na szczęście nie przeszkadza to w smakowaniu książki.
Zastanawiam się, czy element nieodłącznie związany z filmem - muzykę Vangelisa - włączyć jakoś w gotową wersję mojego audiobooka... Na zastanawianie się mam czas. Książka ma 22 rozdziały, więc trochę potrwa zanim będzie gotowa do ewentualnej "oprawy muzycznej".
Odpuść sobie muzykę. Niech książka pozostanie czystą książką, jak dotychczas. A kto zapragnie muzyki to sobie puści w tle. Książka niech pozostanie książką.
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że jeśli wkomponujesz delikatnie motywy muzyczne w tle nie zaszkodzi to całości. Bardzo ładnie muzyka uzupełnia audiobook "Gra Endera"... Kultowa pozycja :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń