Weronika

czwartek, 4 lipca 2013

Stanisław Lem - Fiasko

Drodzy,
Nagrałem już sakramentalne "Nagranie to przeznaczone jest dla moich znajomych....", wieńczące trud przeczytania "Fiaska" Stanisława Lema.
Trud, zaiste.
Już wcześniej pisałem o momentami szalenie udziwnionej składni. Do tego dochodzi także słowotwórstwo. To co mnie absolutnie nie raziło w tych pozycjach, które Lem pisał z "przymrużeniem oka", przeszkadza mi w czytaniu powieści jak najbardziej poważnej. Denerwuje mnie także maniera sięgania po najrzadziej chyba używane synonimy - "chyżość przyświetlna" zamiast "prędkości przyświetlnej" (nie wspominając już o tym, że 99% ludzi w tym wypadku powiedziałoby o "prędkości bliskiej prędkości światła") może być tego przykładem.
Ale gdyby tylko o warstwę formy chodziło, mógłbym machnąć ręką i powiedzieć (dostosowując się do lemowskiego stylu), że to "autorska licentia poetica". Mam jednak problem z zaakceptowaniem meritum. Rozumiem, że chodziło o tytułowe fiasko, więc o niepowodzenie na całej linii, niepowodzenie spektakularne, a w dodatku niepowodzenie, którego przyczyny są dyskusyjne, niejednoznaczne. Ale coś się chyba Autorowi w konstruowaniu greckiej tragedii nie udało. Ciąg założeń, obserwacji i wyciąganych z nich wniosków, stanowiących podstawę dla kolejnych działań nie jest spójny i do końca przekonujący. Przynajmniej dla mnie. Mam nieodparte wrażenie, że Lem celowo ogranicza horyzonty swoich bohaterów i celowo zubaża narzędzia, jakimi dysponują. Oczywiście wolno mu - to on jest autorem.
Jako czytelnik jednak mam do Was pytanie - kiedy już dotrzecie do finałowego fiaska i nie będziemy tu musieli ujawniać żadnych point - nie znaleźlibyście w zakresie tych technologii, które Lem daje do ręki astronautom, metody na to, aby "dowód życia" pilota przekazywać do macierzystej jednostki bez konieczności fizycznego wracania do guzika w rakiecie raz na 100 minut? Mnie takie rozwiązanie przyszło do głowy niemal od razu, wraz z konstatacją, że brak uwzględnienia możliwości, że żywy i dobrze się mający pilot dokonujący pierwszego w historii kontaktu z obcą cywilizacją może mieć na głowie rzeczy zdecydowanie bardziej absorbujące i frapujące, niż drałowanie co 100 minut do guzika w rakiecie, świadczy o wyjątkowo niskim poziomie wyobraźni dowódców misji. Szczególnie, jeśli od owego przyciśnięcia guzika (a właściwie jego braku) tak wiele ma zależeć.

Rozgadałem się. Nagranie skończone, ale montaż zajmie mi jeszcze przynajmniej 1 dzień. Potem nagranie pójdzie w świat.

16 komentarzy:

  1. Witaj Mako :)
    Dzięki za kolejnego audiobooka, świetna robota! :)

    Co będziesz nagrywać następne? Może coś z GW? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za Lema.
    Będzie jeszcze coś polskiego? np. Dukaj?
    O Revan już się pojawił!
    Zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem Ci, że nabyłem drogą kupna "Perfekcyjną niedoskonałość" Dukaja i po przeczytaniu nie jestem pewny, czy dam radę przeczytać to na głos. Do tego by się Peszek przydał...

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślałem raczej o "Czarnych oceanach" bo o "Lodzie" nie marzę; z Lema "Obłok Magellana"
    a co do samego Fiaska właśnie "mechaniczny" przycisk jest przejrzysty, reszte mogli skopiować Kwintanie. W opracowaniach tytuł jest brany za fiasko wogóle literaturzy S-F.
    Po za tym szkoda Pirxa, bo Tichego wcześniej "uszcześliwił".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedz mi tak szczerze, skąd wiesz że to Pirx? Ocalonych było dwóch, nazwiska obu zaczynał się na "P" i liczyły od 4 do 6 znaków - a więc Pirx lub Parvis... Książkę czytałem wielokrotnie i nigdzie nie mogłem natrafić ma wzmiankę kim tak naprawdę jest Marek Tempe, a i on sam nigdy nie mógł sobie tego przypomnieć... Choć tak czy siak Pirx zginął, albo w Lesie Birnam albo na powierzchni Kwinty... :(

      Usuń
    2. Odpowiedzi nie ma. Można tylko spekulować. Ale, gdyby wyprawa na Kwintę była ostatnią wyprawą Pirxa, to właściwie czemu służyłby opis akcji w Lesie Birnam?

      Usuń
    3. Witaj. Właśnie przesłuchałem Twój audiobook (jest na DarkWarezie) i tym sposobem trafiłem tutaj. Naprawdę świetna robota, tym bardziej że - jak sam napisałeś - Lem ma bardzo specyficzne słownictwo ;)

      Czytam Lema od lat i kolekcjonuję też jego audiobooki. Nie jest z tym jednak tak wesoło, z ok. 60 publikacji zebrałem 15 w pełni "wydanych" dzieł. Brakuje nawet Dzienników gwiazdowych czy Summy... Nie biorę tu pod uwagę IVONY, tego się przecież nie da słuchać...

      Co do Fiaska miałem identyczne myśli o tym zbędnym utrudnieniu misji przez konieczność powracania do statku co 100 min. Zresztą podobnych niekonsekwencji czy wprost bzdur logicznych jest w tej powieści więcej. Lema to zresztą zbytnio nie obchodziło, czasami mam wrażenie, że bawi się ze swoimi czytelnikami swoją elokwencją i najbardziej ekwilibrystycznymi przemyśleniami czy scenariuszami, wplątując go w takie umysłowe meandry, że największa oczywistość przechodzi obok niezauważona. Jest w tym genialny :) Z Fiaskiem była jeszcze ta historia, że pierwszy jego rozdział napisał na długo przed resztą i przeleżał on w szufladzie swoje lata, by wykorzystać go potem jako wprowadzenie do właściwej akcji. Koniec końców można się tylko domyślać kim był Tempe. Jestem wręcz przekonany, że sam Lem tego nie wiedział. Wielokrotnie powtarzał w wywiadach, że nigdy nie tworzył gotowych scenariuszów swych dzieł, ale przelewał na papier to, co było mu niejako dane w danej chwili jako natchnienia czy inspiracje. Nigdy przez to nie znał zakończenia swoich powieści. To pewnie też wyjaśnia niektóre niekonsekwencje, bo bez z góry podjętego planu trudno o brak sprzeczności we wszystkich szczegółach powieści. Tak myślę...

      Cóż, namawiam do sięgnięcia jeszcze po Lema i nagrania tej lektury :) Nie ukrywam, że po cichu na to liczę, choć już myślę po który kolejny Twój audiobook sięgnąć teraz... Jestem również "fanem" Tolkiena, więc chyba jednak Pierumow :))) Jeszcze raz dzięki.

      Usuń
  5. Książka jest specyficzna, ale oprócz "Niezwyciężonego" i może "Wizji lokalnej" jest moją ulubioną książką. Jest w tym coś dziwnego, choć elektronika jest po części moją pracą to nie drażnią mnie pewne anachronizmy widoczne np. w "Solaris" - rozgrzewanie lamp w radioodbiorniku czy kalkulator pokładowy w "Opowieściach o pilocie Pirxie" czy wreszcie ten nieszczęsny przycisk w "Fiasku"... Sam nawet nie wiem dlaczego?

    Mako - myślałem że powiadomisz mnie że dzieło ukończone ;) Super robota, wielkie dzięki - inaczej nie byłoby szans, ludzie XXI wieku nie chcą dobrych, ambitnych książek. Jeszcze raz dziękuję, kawał dobrej roboty!

    Piotr

    OdpowiedzUsuń
  6. szamansfer:

    Hm.. no wiadomo, Lem pisał to dzieło w latach 80-tych opierając się na swoich futurologicznych przypuszczeniach, co do bardziej zaawansowanych metod penetracji kosmosu. Sprawy dla nas teraz oczywiste, wtedy takowymi nie były. Lemowi nie chciało się potem re-edytować wszystkiego, jeśli nie było wznowień wydawniczych. Mnie akurat w "Fiasku" poza guziczkiem drażniły "telewizory" zamiast "monitory". świetna robota Mako, dużo spokoju i ciszy, wytłumienia korkiem ministudia, chociaż ja tam żadnych dźwięków z "tła" nie rejestruje słuchem.
    Profesjonalnym lektorom się straszne wpadki zdarzają. Ostatnio słuchałem jakiegoś audiobooka Murakamiego i lektor gadał sobie z kimś na temat wymowy Duran Duran, czego następnie nie wycięto. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki za audiobooka. Chociaż oczekiwałam czegoś bardziej relaksującego - nie dość że hard scifi, to jeszcze taki los spotkał Pirxa. Ale mimo fabularnych nieścisłości to było wartościowe doświadczenie. Wpłaciłam też trochę na konto Weroniki. Inicjatywa godna pochwały, mam nadzieję że jeszcze sobie coś znajdę na twoim serwerze. Poza tym po cichu liczę na więcej Lema i Dukaja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Co do Lema - reakcja właścicieli praw na pojawienie się nagrania, wyklucza chyba podejmowanie dalszych prób, choć byłoby co przeczytać. Dukaj natomiast, ze względu na swoje eksperymenty językowe, zasługuje na znacznie bardziej profesjonalne wykonanie, niż moje. Mam "Perfekcyjną niedoskonałość" na półce i nie odważam się jej czytać na głos.

      Usuń
  8. Skąd ściągnąć tego Pana audiobooka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A próbowałeś może skorzystać z jednego lub drugiego serwera, albo z aktywnej listy nagrań, albo może z katalogu? Wszystkie linki są po prawej stronie.

      Usuń
  9. To ja się odniosę do postawionej kwestii guzika. Myślę, że nie powinno się tego interpretować dosłownie, jako dziury logicznej. Mam wrażenie, że to takie "puszczenie oka" w kierunku czytelnika.

    Interpretacje, takie na szybko, mam dwie. Jedna to taka wsteczna ewolucja członków ekspedycji, o czym zresztą jest sporo w treści. Wyruszyli jako delegacja wielce rozwiniętej cywilizacji z techniką zdolną do prawie wszystkiego a wraz z rozwojem sytuacji kierowali się ku coraz bardziej ordynarnym i prymitywnym rozwiązaniem i postępowaniu. Czego kulminacją mógł być ten głupio pomyślany guzik...

    Druga interpretacja zakłada patrzenie przez pryzmat tego, kiedy powieść była pisana. Mamy 1986 rok - trochę impas w starciu zakleszczonych ze sobą w Zimnej Wojnie dwóch potęg (USA i ZSRR) - o czym zresztą też jest w treści :). Arsenał atomowy, zdolny zlikwidować życie na planecie trzy razy, jest pod kontrolą dwóch ludzi dysponujących dwiema walizkami... z czerwonymi przyciskami wewnątrz...
    Takie odwrócenie sytuacji :) - tutaj nie można naciskać, tam trzeba naciskać. Inaczej mamy... fiasko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ciekawy punkt widzenia. Przez Ciebie będę musiał wrócić do książki. :-)

      Usuń