Najpierw było spore przyspieszenie, ale potem działalność na chleb zarabiająca kazała przystopować i zająć się robotą. Mam jedna nadzieję w ciągu tygodnia się sprężyć.
A piszę to właściwie tylko w jednym celu: aby mieć pretekst to zdalnej odpowiedzi na zdalny zarzut p. Przemysława Brodawki, który pisze: Poza tym w jednym momencie autor sili się na imiona z "profeszynal amerikan inglisz aksent" a z drugiej co chwila słuchać SitH, SitHa itp...
Ekhm. Więc tak: nikt nigdy nie zarzucił mi posiadanie "amerikan inglisz aksent", ani nawet American English Accent, ponieważ takowego nie posiadam. Amerykanie i Brytyjczycy, z którymi miałem okazję rozmawiać, lub którzy mnie słuchali, w ciemno lokowali mnie w Holandii, może Norwegii. Dlaczego tak? Nie wiem. Posługuję się językiem Szekspira z pewną swobodą, a uczyłem się od Brytyjczyków. Z amerykańskim angielskim mam tyle do czynienia, co w filmach i niektórych audiobookach.
A teraz do meritum: wbrew wszelkim pozorom wiem, jak Anglosasi wymawiają "Sith". Proszę jednak zwrócić uwagę, że nie dość, że w języku angielskim nie istnieje deklinacja rzeczowników, to jeszcze twórcy tej nazwy własnej zadecydowali, że będzie to rzeczownik nie posiadający liczby mnogiej. Dlatego nie ma nawet formy "Siths" (lub innej, gdyby miała być formą nieregularną). W przeciwieństwie do języka angielskiego, w polskim istnieje deklinacja rzeczowników. Powoduje to, że dokonując tłumaczenia można podjąć jedną z dwóch decyzji: albo przyjąć za oryginałem, że dane słowo nie będzie odmieniane przez przypadki (tak było do niedawna ze słowem "studio" - siedzę w studio, idę do studio, przyglądam się studio), albo "spolszczyć" je w tym zakresie i zastosować polską odmianę. Wracając więc do nazwy "Sith". Baaardzo upraszczając wymowę (aby nie sięgać tu po znaki fonetyczne) słowo to brzmi "Sif". Gdyby tłumacze zadecydowali o braku odmiany, każdy lektor byłby zobowiązany tak to słowo wymawiać (choć oczywiście ostatnia zgłoska nie byłaby czystym, polskim "f"). We wszystkich tłumaczeniach jednak (ścieżek filmowych, książek, komiksów), zastosowano jednak odmianę: Sith, Sithowie, Sithom, itd. Proszę sobie teraz wyobrazić co najmniej komiczny efekt zastosowania angielskiego "th" (prawie "f") z polskimi końcówkami. Dlatego we wszystkich znanych mi przypadkach (polskiej ścieżki dźwiękowej filmów - i tych z lektorem i tych aktorskich) podjęto słuszną decyzję, aby nie kusić losu "atakiem syfów" i "starciem z syfami", lecz uruchomić to niemal nieme "h" z angielskiego słowa.
To tyle w kwestii czepiania się. Jest zima, spadł śnieg, można czepić się traktora i zrobić sobie kulig. O wiele przyjemniej!
A piszę to właściwie tylko w jednym celu: aby mieć pretekst to zdalnej odpowiedzi na zdalny zarzut p. Przemysława Brodawki, który pisze: Poza tym w jednym momencie autor sili się na imiona z "profeszynal amerikan inglisz aksent" a z drugiej co chwila słuchać SitH, SitHa itp...
Ekhm. Więc tak: nikt nigdy nie zarzucił mi posiadanie "amerikan inglisz aksent", ani nawet American English Accent, ponieważ takowego nie posiadam. Amerykanie i Brytyjczycy, z którymi miałem okazję rozmawiać, lub którzy mnie słuchali, w ciemno lokowali mnie w Holandii, może Norwegii. Dlaczego tak? Nie wiem. Posługuję się językiem Szekspira z pewną swobodą, a uczyłem się od Brytyjczyków. Z amerykańskim angielskim mam tyle do czynienia, co w filmach i niektórych audiobookach.
A teraz do meritum: wbrew wszelkim pozorom wiem, jak Anglosasi wymawiają "Sith". Proszę jednak zwrócić uwagę, że nie dość, że w języku angielskim nie istnieje deklinacja rzeczowników, to jeszcze twórcy tej nazwy własnej zadecydowali, że będzie to rzeczownik nie posiadający liczby mnogiej. Dlatego nie ma nawet formy "Siths" (lub innej, gdyby miała być formą nieregularną). W przeciwieństwie do języka angielskiego, w polskim istnieje deklinacja rzeczowników. Powoduje to, że dokonując tłumaczenia można podjąć jedną z dwóch decyzji: albo przyjąć za oryginałem, że dane słowo nie będzie odmieniane przez przypadki (tak było do niedawna ze słowem "studio" - siedzę w studio, idę do studio, przyglądam się studio), albo "spolszczyć" je w tym zakresie i zastosować polską odmianę. Wracając więc do nazwy "Sith". Baaardzo upraszczając wymowę (aby nie sięgać tu po znaki fonetyczne) słowo to brzmi "Sif". Gdyby tłumacze zadecydowali o braku odmiany, każdy lektor byłby zobowiązany tak to słowo wymawiać (choć oczywiście ostatnia zgłoska nie byłaby czystym, polskim "f"). We wszystkich tłumaczeniach jednak (ścieżek filmowych, książek, komiksów), zastosowano jednak odmianę: Sith, Sithowie, Sithom, itd. Proszę sobie teraz wyobrazić co najmniej komiczny efekt zastosowania angielskiego "th" (prawie "f") z polskimi końcówkami. Dlatego we wszystkich znanych mi przypadkach (polskiej ścieżki dźwiękowej filmów - i tych z lektorem i tych aktorskich) podjęto słuszną decyzję, aby nie kusić losu "atakiem syfów" i "starciem z syfami", lecz uruchomić to niemal nieme "h" z angielskiego słowa.
To tyle w kwestii czepiania się. Jest zima, spadł śnieg, można czepić się traktora i zrobić sobie kulig. O wiele przyjemniej!
Makusi co to za mutherfucker sie ciebie czepia? Adresik prosze to z Panem sobie porozmawiam :) Mako robisz fantastyczna robote i Twoje audiobooki sa najlepsze :)
OdpowiedzUsuńOby tak dalej :) Czekam na kontynuacje EU Star Wars :)
Oj! Ciemną stronę u Ciebie wyczuwam! Pamiętaj: "nie ma emocji, jest spokój"
UsuńWybacz Mistrzu. Gniew przeze mnie przemowil
OdpowiedzUsuńOlać gościa :) słuchać nie musi a jak chce się do kogoś (lub czegoś) do.....czepić niech czepi Pindolino :) może mu się uda :):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oddany słuchacz :)
Brawo, Mako, dobra odpowiedź. Jak to mówią: psy szczekają karawana jedzie dalej. Temu co tak szczeka radzę nagrać najpierw kilka książek - wtedy zobaczymy kto się będzie śmiał ostatni ;)
OdpowiedzUsuńMako: spokój to kłamstwo - jest tylko pasja :P
OdpowiedzUsuńMrok w Tobie wyczuwam. Choć Moc jest Tobie silna.
UsuńLudzie nie mają co robić - zamiast podziękować za Twoją Tytaniczną! prace , to jeszcze marudzą... - no cóż trolle wszędzie się znajdą
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - wierny fan
Wrodzony egoizm podpowiada mi by wirtualnie zlinczowac osobnika ktory rozprasza mojego dobrodzieje.Mako niech czyta......my zajmijmy sie reszta.
OdpowiedzUsuńNo mam szczerą nadzieję, że żartujesz!
UsuńKilka tygodni temu trafiłem na Pańskie audiobooki. Po obejrzeniu (który to już raz?) trylogii Gwiezdnych Wojen, kupiłem "Zasadę dwóch", jeszcze nie wiedząc, że to druga część serii. Po przeczytaniu odsłuchałem "Drogę do zagłady" i jestem w trakcie "Dynastii zła". Jestem pod ogromnym wrażeniem Pańskiej pasji i tego jak profesjonalnie Pan czyta. Słucha się fantastycznie. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńPS. Na długo zostanie mi już w pamięci "Spokój to kłamstwo, jest tylko pasja..." :)
Cześć mako, planujesz w najbliższym czasie drugi tom nawałnicy ?
OdpowiedzUsuńTo zależy, co rozumiesz przez "najbliższy czas". Relatywistycznie.
UsuńTroche hejtu nie zaszkodzi :) Teraz juz nie sika sie sasiadowi w kalosze tylko pisze cos co sie wyrozni z tlumu komentarzy- czyli negatywy. Zreszta recenzje ksiazek (online) tez tak maja. Inaczej piszacy nie wyplynie z tlumu.
OdpowiedzUsuńczy jest w Twoich planach przy najbliższych projektach
OdpowiedzUsuńraczej tak :)
UsuńDo audiobookow uzywam chinskich podrobek sluchawek Lg-730 okolo 30-50 zl. Bluetooth i nie mam kabli.12 h ciaglego sluchania na doladowaniu. Zakupilem oryginal seria 900..i niestety akurat do audiobookow sie niezbyt nadaje- za duzo sopranow. Staram sie to poprawic ...google i znajduje taka aplikacje. I zaskoczenie, zobacz MAko (czytelnicy i sluchacze) co oni wymyslili - mozna przyspieszyc Ciebie nawet x 2 :), pominac pauze etc. Jako nagrywajacy, moze byc to dla Ciebie ciekawosta, a dla reszty cos nowego.
OdpowiedzUsuńhttp://antyapps.pl/smart-audiobook-player-prawdopodobnie-najlepsza-aplikacja-do-audiobokow-na-androida/
Używam od jakiegoś roku. Znaczy apki używam :)
OdpowiedzUsuńPolecam wszystkim. Wersja płatna ma parę fajnych (przynajmniej w teorii) bajerów, choć niestety, nie miałem jeszcze okazji z niektórych skorzystać (np. lista bohaterów). Kupiłem, bo uznałem, że warto docenić twórcę tak świetnego programiku.
Chociaż wersja darmowa jest w pełni funkcjonalna :)
I nie - nikt mi nie paci za reklamę :P
Fajna sprawa. Po zatrzymaniu, cofa sie z automatu o ok 10 sekund tak, zeby nie straci watku. Ma equalizer, co tez jest dla mnie wazne (male sluchawki jednak trzeba podbijac). Czyta katalogi jak menadzer plikow. Tyle lat (juz!!!) uzywalem androidowego playera z factory , a tu taaaakie naprawde fajne extrasy. Moze ktos inna apk.e poleci ? I dlaczego ?
OdpowiedzUsuń