Do wyżej wymienionej podchodziłem "jak pies do jeża". Wynikało to z życiowego doświadczenia dotyczącego jakości wszelkich dopisków, sequeli i prequeli tego, co kiedyś odniosło sukces i dowiodło swojej wartości.
Muszę przyznać, że doznałem zaskoczenia. Muszę także przyznać, że w dalszym ciągu nie wiem, czy zaskoczenie to jest pozytywne, czy negatywne. Jaki by nie był zwrot tego wektora, to jego długość jest spora.
Gregory Benford jest najpierw fizykiem, potem pisarzem. To bardzo wyraźnie przebija z kart "Zagrożenia Fundacji". Choć kiedyś tam o fizyce miałem jakieś blade pojęcie, to chwilami czułem się mocno zagubiony (mam nadzieję, że tego za bardzo nie słychać). Po "obraniu" powieści z prób wyjaśniania całkowicie niewyjaśnialnej fizyki metodami przywoływania analogii i skojarzeń, zostaje dość nieskomplikowana fabuła dotycząca bezpardonowej walki politycznej. A w tym zakresie każda fikcja blednie wobec otaczającej nas rzeczywistości.
Jedno jest pewne - jestem ciekaw, jak z kontynuacją Benforda w świecie wykreowanym przez Asimova poradzili sobie dwaj pozostali autorzy "dopisków" - Bear i Brin. Ale o tym przekonam się za czas jakiś, ponieważ majaczy już przede mną "Kryzys czarnej floty" oraz "Dworce Chaosu".
Muszę przyznać, że doznałem zaskoczenia. Muszę także przyznać, że w dalszym ciągu nie wiem, czy zaskoczenie to jest pozytywne, czy negatywne. Jaki by nie był zwrot tego wektora, to jego długość jest spora.
Gregory Benford jest najpierw fizykiem, potem pisarzem. To bardzo wyraźnie przebija z kart "Zagrożenia Fundacji". Choć kiedyś tam o fizyce miałem jakieś blade pojęcie, to chwilami czułem się mocno zagubiony (mam nadzieję, że tego za bardzo nie słychać). Po "obraniu" powieści z prób wyjaśniania całkowicie niewyjaśnialnej fizyki metodami przywoływania analogii i skojarzeń, zostaje dość nieskomplikowana fabuła dotycząca bezpardonowej walki politycznej. A w tym zakresie każda fikcja blednie wobec otaczającej nas rzeczywistości.
Jedno jest pewne - jestem ciekaw, jak z kontynuacją Benforda w świecie wykreowanym przez Asimova poradzili sobie dwaj pozostali autorzy "dopisków" - Bear i Brin. Ale o tym przekonam się za czas jakiś, ponieważ majaczy już przede mną "Kryzys czarnej floty" oraz "Dworce Chaosu".
Chwała Ci MAKO :P
OdpowiedzUsuńMAKO rządzi. Swojego czasu czytalem mnóstwo książek ale teraz ze wzgledu na prace mam czas głownie na słuchanie... Gdyby nie Mako zanódziłbym sie na śmierć:)
OdpowiedzUsuńMoje najwieksze marzenie to MAko czytający cykl Hiperion Dana Simmonsa:)
Alleluja, dzięki!!! Hyperion też chętnie bym usłyszał. Albo coś D. Webera
OdpowiedzUsuńMozna raz na jakis czas zrobic ankiete ( powiedzmy miesieczna ) podobna do ostatniej, z tym, ze zamiast glosow bedziemy podliczali darowizny - dla Ciebie Mako na zakup nowych ksiazek, lub dla Weroniki. I w ten sposob mozna ustalic co przeczytasz.
OdpowiedzUsuńTo absolutnie nie wchodzi w grę. Poza wszystkim innym byłoby to zarobkowanie (pieniądze za coś) lub loteria (pieniądze za możliwość czegoś), a tego fiskus nie puściłby mi płazem. A nie wiem, czy w więzieniu dałbym radę nagrywać.
UsuńTam miałbyś więcej czasu! :P
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za głupi żart, ale nie mogłem się oprzeć!
Poza tym masz MAKO, jest tyle książek, które każdy by chciał abyś je przeczytał, że nie ma sensu żadna ankieta.
Lepiej zdać się na Twój nieoceniony gust co do SF i czekać na niespodziankę! Mnie zaskoczyłeś wyborem GW "Kryzysu czarnej floty", fajnie!
Pozdrawiam!
a co myślicie o serii: Centrum Galaktyki - Gregory Benford?
OdpowiedzUsuńDzięki. A czy zamierzasz kontynuować cykl Amber?
OdpowiedzUsuńZerknij na wcześniejsze posty. Wszystko będzie jasne. Zerknij też na chomika :)
Usuń