Weronika

środa, 22 maja 2013

Drodzy miłośnicy Ayn Rand

Wczoraj (21 maja) usłyszałem, że rząd (czyli nasz rodzimy Wesley Mouch) przyjął projekt ustawy o ochronie miejsc pracy. Szczytne! Wspaniałe!
Nie jestem ekonomistą, na wielu rzeczach się nie znam, ale tak sobie myślę, że z pustego i Salomon nie naleje. Jeśli jakiś przedsiębiorca będzie ponosił straty i w związku z tym będzie miał otrzymać rządowe wsparcie, aby nie zwalniać pracowników, to oznacza to mniej więcej tyle, że ja - jeśli straty nie poniosę - zostanę znów okradziony z moich pieniędzy. Bo przecież, jak powiedziała śp. Margaret Thatcher, "rząd nie ma żadnych swoich pieniędzy".
Co więcej, wielu zacznie się w tej sytuacji zastanawiać, jak by tu ponieść tę co najmniej 15% stratę, i dostać owe obiecane środki od rządu - co jest z pewnością prostsze od zastanawiania się, co zrobić, żeby uzyskać wyższy zysk.
A Wesley Mouch będzie się zastanawiał, komu by tu ukraść pieniądze, żeby spełnić swoje obietnice, zamiast myśleć o tym, co zrobić, żeby przedsiębiorcom było łatwiej dążyć do maksymalizacji zysków.
Ale co ja tam wiem.... Gdzie mi tam do intelektu Wesleyów Mouchów i panów Thompsonów...

5 komentarzy:

  1. Przepraszam, że pytam, a gdzie jest polski Johna Galta?

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety muszę teraz powiedzieć do mako.

    "Jak nie orientujesz się w temacie to się nie wypowiadaj."

    Za ostro? Może i tak. Ale jak wiem (chyba że zmienili to w ostatniej chwili) to dopłata rządowa ma równać się zasiłkowi dla bezrobotnych. Resztę dopłaca pracodawca w ramach przepisów Prawa Pracy o wypłacie wynagrodzeń za przestój.

    Teraz mamy do wyboru. Państwo zapłaci pracodawcy pieniadze, które w wypadku gdy pracownik nie pracuje, a ten da je pracownikowi, albo wypłaci te same pieniądze pracownikowi w ramach zasiłku plus koszty ewidencji bezrobotnych, dodatków szkoleniowych i wszelkich podobnych. Wspomne też, że zwolniona osoba zawsze ma problem ze znalezieniem nowej pracy.

    No i co jest bardziej opłacalne?

    Pozdrawiam i wracam do słuchania Diuny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj,
    Przede wszystkim dzięki, że Ci się chciało czytać i odpowiadać. A co do meritum - Nic z tego nie jest bardziej opłacalne. Jestem głębokim przeciwnikiem kreowania sytuacji, w których wydaje się, że wybór ogranicza się między mniejszym a większym złem. Realny wybór odbywa się zawsze pomiędzy wartością pozytywną a negatywną. A wartością pozytywną jest zmierzanie do warunków, w których przedsiębiorca ma zapewnioną wolność prowadzenia działalności, a państwo nie jest wobec niego aparatem opresji finansowej (zresztą nie tylko). Wtedy, to czy mam dobry i potrzebny na rynku produkt jest wyznacznikiem poziomu zatrudnienia w mojej firmie, i dopóki ja - przedsiębiorca - będę uważał na to, czy warunki popytu na mój produkt nie ulegają zmianie, o los moich pracowników nie ma się co martwić. Natomiast żyjemy niestety w układzie coraz bardziej skomplikowanych i coraz bardziej zbliżających się do absurdu regulacji, w których te najprostsze zasady rynkowe odchodzą na plan dalszy. Mogę się oczywiście mylić - w przeciwieństwie od większości głów z telewizji nie mam monopolu na rację - ale tak po ludzku przyzwoity przedsiębiorca, który będzie miał stratę rzędu 7%, i który będzie się martwił, że będzie zmuszony wywalić swojego pracownika na bruk, zacznie się raczej zastanawiać jak pogłębić swoją stratę i zatrzymać pracownika z rządową dopłatą, niż jak miałby pokonać różnorodne kłody leżące mu u stóp (podkreślam różnorodne, nie tylko rządowo-administracyjno-biurokratyczno-podatkowe) i wyjść na plus, także zachowując miejsce pracy dla swojego pracownika.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do absurdów gospodarki to masz 100% racji. Nie będę pisał jakie głupoty robił Zachód i USA by "zlikwidować" kryzys. Wystarczy, że wspomnę jak najpierw "ratowali" banki, które same sobie ten kryzys załatwiły, pieniędzmi podatników, a potem dziwili się, że nikt nie chce tym państwom pożyczać pieniadzę jak juz zabrakło na zwykłe wydatki.

    Wracając do dopłat to pieniadze idą na pracownika, który NIE pracuje, więc i tak generuje koszt dla pracodawcy (nawet pencja minimalna jest wieksza od zasiłku). Z mojego punktu widzenia ta ustawa to całkiem dobry pomysł, choć pewnie i tak wszystko wyjdzie w praniu.

    OdpowiedzUsuń