Weronika

piątek, 6 listopada 2015

Dostałem po łapach. Dmucham, żeby przestało piec.

Oj, pewnie mnie kilka osób szczerze nie polubi!
Zwrócono (używam formy bezosobowej, bo komentarz był anonimowy) mi uwagę, że udostępnienie Drogi do Diuny w 3 miesiące po premierze tej książki byłoby (delikatnie mówiąc) nie fair.
Zgadzam się. Nie pomyślałem o tym, że książka sprzedaje się nie tylko tuż po premierze. Idą święta. Pewnie części z Was zdarza się jeszcze dawanie książek w prezencie. Sprzedaż powinna odrobinę wzrosnąć.
Wstrzymam udostępnienie "Drogi" na jakiś czas.
Wiem, że trzeba było pomyśleć wcześniej, a nie teraz rozbudzać oczekiwania i zostawiać na lodzie. Przepraszam.
Pasożyt musi dbać o organizm żywiciela, bo sam z nim zdechnie.

24 komentarze:

  1. pozwolę sobie się nie zgodzić.
    O tym, że są Drogi dowiedziałem się od Ciebie z bloga, i szukając na Targach Książki w Krakowie wydawnictwa Rebis planowałem kupić książkę i nie tylko kupiłem ale, i z rabatem.
    (wybacz składnie zadania, polonistka zabije mnie później)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje wrażenie (ale tylko wrażenie, więc teoretyzowanie) jest takie. Ta akurat książka, zarówno z racji swojej zawartości, jak i sposobu wydania (twarda oprawa, obwoluta, ilustracje Siudmaka) jest książką dla tych, którzy interesują się Diuną i zbierają tę serię. Sądzę, że ilość tych, którzy zrezygnowaliby z zakupu książki właśnie z tego powodu, że mogą jej posłuchać w moim wykonaniu, jest znikoma. Wbrew wszelkim pozorom jest to pozycja niszowa. Wszystkie księgarnie w moim małym mieście deklarują sprowadzenie jej na zamówienie, a żadna nie ma na półce, choć inne powieści z cyklu Diuna tam stoją. Ale nie w tym rzecz. Trzeba dać wydawcy szansę, żeby się potem przed wydawaniem książek niszowych nie bronił argumentując to np. piractwem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdyby wydawnictwa odrobinę pomyślały, mogłyby zrobić tak:
    Wysyłać Ci nowe książki za free, Ty jako koneser wybierasz tę, która wydaje się ciekawa. Czytasz ją. Pierwsze 20%. Resztę wstawiasz na rok. Wydawnictwa mają większą sprzedaż. My wiemy co jest warte uwagi. Ty masz ogromną ilość książek za free. Za rok kto cierpliwy słucha całość. Hehe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mrzonki :) Z wielu rozmaitych powodów, absolutnie nie do zrobienia.

      Usuń
    2. wiem, wiem, ale pomarzyć można :)

      Usuń
  4. Twoją decyzję Mako szanuję i popieram w 100%. Sam posiadam prawie wszystkie książki które dla nas przeczytałeś w formie papierowej ładnie poukładane na półce. Dokładnie to samo mam z książkami czytanymi przez Majselbauma(Wojtka). Po wasze nagrania sięgam wtedy gdy nie mogę mieć książki w rękach np w drodze do pracy lub ostatnio do szpitala który teraz odwiedzam codziennie. Moi znajomi którzy czytają książki postępują podobnie. Dlatego nie myślę żeby to zmniejszyło wpływy do kasy wydawnictwa. Ale tak jak Ty bałbym się że takie działanie mogłoby sprawić, że jakaś książka u nas po prostu mogłaby się nie pojawić. Dlatego cieszę się z tego że masz zamiar z publikacją nagrania poczekać. Nie obrażę się nawet jeśli kazałbyś nam na nie czekać dość długo. ;) Dzięki Ci za to co robisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robię dokładnie tak samo. To co słucham w twoim wykonaniu kupuję w wersjach papierowych a czasami dodatkowo kupię ebooka (choć czasami też ściągnę piracką wersję w ebooku). Formę obcowania z literaturą dostosowuje do tego co akurat robię także zwykle mam papier w domu, ebooka na czytniku i telefonie (jak jest ciemno) i wersję audio o ile taka istnieje. Tak czy inaczej uważam, że to bardzo mądra decyzja i mam nadzieje, że w przyszłości będziesz dalej tak robił. Nie sądzę by twoje nagrania wpłynęły na sprzedaż takiego Martina (za duża popularność) czy Star Wars (fani to w większości kolekcjonerzy a to kupują tylko fani), nie sądzę też byś zaszkodził wydawcy i wpłynął na okres przedświąteczny ale jednak jest to na tyle śliski temat, że lepiej te kilka miesięcy odczekać z publikacją.

      Usuń
  5. Mam prośbę do ludzi, którzy piszą komentarze: nie używajcie wulgaryzmów ! Mako, jako osoba inteligentna, zrozumie Wasz przekaz wyrażony w kulturalnych słowach. To, po pierwsze.
    Po drugie, nie znam nikogo, kto zrezygnowałby z książki pisanej dla audiobooka i odwrotnie. Dla zdecydowanej większości moich znajomych to, że może jej posłuchać, nie jest powodem, dla którego nie chcieliby mieć ulubionego, pachnącego egzemplarza na półce. Niemniej, szanuje Twoją decyzję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mechanizm jest taki (sprawdzili to mądrzejsi ode mnie): jest książka w księgarniach. Dwa tygodnie później pojawia się piracki e-book (skanowanie, OCR, czasami usunięcie błędów i formatowanie, a czasami nie). Pirat jest pobierany tysiące razy. Wydawca zakłada, że każda pobrana kopia to jeden zakup książki mniej. Czyli bardzo wymierna strata. Tyle, że to lipa! Po pierwsze, są tacy, którzy "biorą, bo jest za darmo". Sam znam posiadaczy tak wielkich elektronicznych bibliotek, że żaden człowiek nie zdoła ich przeczytać. Pobierają, bo jest, bo można zapisać i mieć nie milion książek, ale milion jedną. Po drugie, są tacy, którzy mając daną książkę na własnej półce pociągną e-booka, żeby móc wrzucić go na czytnik, czy do telefonu. Oficjalnego e-booka (jeśli jest) nie kupią, bo mają już książkę papierową, więc niby czemu mieliby płacić dwa razy za to samo, ale darmowego wezmą, dla wygody. Po trzecie, są łowcy cytatów, którzy szukają tekstu elektronicznego wyłącznie po to, aby skopiować jakiś fragment, zamiast przepisywać go z książki. Są pewnie i inni. Rezultat jest taki, że tysiące pobrań przekładają się na kilka dziesiątków (optymistycznie) czytelników, i to głównie tych, którzy na książkę nie mogą sobie pozwolić, więc i tak nie kupili by jej w księgarni, a co najwyżej w antykwariacie lub od handlarza starzyzną na rynku. W pewnym zakresie przekłada się to na audiobooki.

      Usuń
    2. Bardzo często pobieram pirackie wydania by coś na szybko sprawdzić. Przykładowo kolekcjonuję Kinga i to na takiej dość fanatycznej zasadzie. Mam wszystkie polskie wydania "Mrocznej Wieży". Pięć wydań papierowych, łącznie dwie półki. A i tak jak potrzebuję coś szybko sprawdzić do recenzji albo jak czytam nowy komiks i muszę coś wyszukać by na szybko porównać to wygodniej mi wejść do neta, ściągnąć pirata, kliknąć ctrl + F, sprawdzić i skasować. I tak aż do następnego razu, który będzie dość szybko. Pobierałem te książki naście razy i nie było to żadną stratą dla wydawcy choć trzeba pamiętać, że tacy ludzie jak komentujący ten wpis (jednocześnie kupujący to co ściągają) są raczej odsetkiem ściągających.

      Usuń
  6. Są też tacy, którzy mają już tak zmęczony i słaby wzrok od ciężkiej pracy przy komputerze, że nie mogą sobie pozwolić na jeszcze parę godzin przy tekście, popołudniu. Jednocześnie nie doczekają się wszystkich niszowych książek audio. A odsłuch z Ivonki odbierają jako gwałt. Pozwólmy im zakosztować tej najprzyjemniejszej z możliwych uciech jakim są książki.

    Szczerze dziękuję pasjonatom - filantropom takim jak mako_new, bo przede wszystkim dając nam swój czas daje nam dar większy niż wartość materialna książki. Nie wszystko można przeliczyć na pieniądze, bo są rzeczy bezcenne. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mako, nie jesteś pasożytem. Rozumiem, że to taka licentia poetica z tym ostatnim zdaniem, ale jakoś tak nadal niewłaściwe brzmi.

    Rebis może się powoływać na jakieś "moral high ground", bo faktycznie zaczęli znowu nagrywać audiobooki z serii Diuny. O kilka lat za późno, ale ostatnio ruszyli mocno (wyszły już 4 tomy).

    Natomiast jeśli z pretensjami zgłosi się reszta, od której własnych działań się doprosić nie można... Poza zwykłym biznesem wydawnictwa pełnią też społecznie potrzebną funkcję dostarczania kultury. Jeżeli sami tego nie robią to nie mają moralnego prawa ganić innych, szczególnie jeśli wszystkie jest zgodne z literą i duchem prawa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki Tobie i Twoim nagraniom mam 4 książki podstawy oraz Ród Corrinów w mojej biblioteczce. Gdyby nie Twoje nagrania... Pewnie miałbym inne książki ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam w swojej domowej biblioteczce książki, które kupiłam - po tym, jak zapoznałam się z nimi w inny sposób (e-book, audiobook, pożyczenie czyjegoś egzemplarza).
      Mako w pewnym sensie także napędza czytelnictwo i legalne zakupy.

      Usuń
  9. @Adam A, Wydawnictwo nie powinno mieć innych celów niż biznes. Jeśli dostarczanie konkretnych dzieł kultury i zaspokajanie potrzeb społecznych nie jest opłacalne - znaczy, że jest niepotrzebne, czyli trzeba swoje wysiłki kierować w inne opłacalne potrzeby. Ludzie głosują swoimi portfelami na te dzieła, które są warte przeczytania. A Twoja subiektywna opinia jest tylko małą cząstką składową.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rynek wydawniczy nie jest w pełni kierowany przez zasady wolnego rynku. Wydawnictwa kupują licencje na różne serie/tytuły/pisarzy często na wyłączność na wszystkie formy wydawnicze. Jeśli nie ma zamiaru wydać audiobooka to żadna konkurencja nie ma prawa tego zrobić. To nie jest opona zimowa - jeżeli nie jest dostępna w tym warsztacie samochodowym to klient nie może sobie iść do konkurencji gdzie na pewno ją znajdzie.

      To nie jest tak, że wydawnictwa kierują się całkowicie zasadami biznesowymi. Zysk, wydawnictwo jak na polskie warunki wręcz gigantyczne, ma sporą nadreprezentację prawicowych książek publicystycznych i quasi-publicystycznych nie dlatego, że działa tutaj logika czystego zysku, tylko z powodu poczucia misji właściciela, który ma takie poglądy. I nie mam z tym żadnego problemu, jego prawo. Natomiast jeżeli nie wykazuje ochoty dostarczenia na rynek kolejnych książek Martina w postaci audiobooka, chociaż popyt jest gigantyczny... no cóż, to też przeczy twojej tezie.

      Zresztą sam ustawodawca to widzi, dzięki czemu nagrania takie jak robi Mako są legalne.

      Usuń
  10. Ja powiem tyle w temacie. Dziękuję za Twoją pracę. Właśnie pobieram kilka książek i w między czasie przesłałem na espresso, do czego zachęcam innych "słuchaczy".
    Link jest na dole strony.

    OdpowiedzUsuń
  11. Część Mako pisze nie na temat, ale pomyślałem że skoro masz problem z alergenami itp to może to mogło by Ci pomóc? https://www.indiegogo.com/projects/ibreathe-fresh-air-anytime-anywhere--3#/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Miły Mako dziękuję Ci serdecznie za Twoją pracę. Nie przejmuj się krytykami i rób swoje. Wydawcy żerują na twórcach. Nie widzę powodu by się nimi przejmować. Ja np. spędzam dużo czasu w poczekalniach u lekarzy i rehabilitantów. Audiobooki bardzo się wtedy przydają. Na spacerach też.
    A spacer to ostatni z dostępnych mi sportów ekstremalnych.

    Wybacz teraz dwa cytaty.
    1 ”Nie wiem, ile wytworzyliśmy niedorzecznych kodeksów postępowania i bezsensownych wierzeń religijnych; nie wiem też, jakim sposobem wryły się w umysł człowieka tak głęboko we wszystkich krajach świata; warto jednak zaznaczyć, że wierzenie wpajane w pierwszych latach życia, gdy mózg jest wrażliwy, staje się niemal instynktem; a zasadniczą cechą instynktu jest to, że się go słucha niezależnie od tego, co mówi rozum.”
    Karol Darwin.
    2 „z pewną taką nieśmiałością” Ten pochodzi z reklamy.
    Wg Dawkinsa nazywa się to MEM.
    Utkwił w moim mózgu i nijak nie mogę się go pozbyć. Choć już niemodny. Wyskakuje gdy spotykam angielskie słowo always. Nasz mózg to wg. neurologów taki biologiczny komputer. Ale różnica jest zasadnicza. Komputer możemy przeinstalować a mózgu nie.

    Idee--MEMY mają przemożny na nasze życie.

    Pewien niespełniony niemiecki malarz naczytał się Galtona itp. I zastosował eugenikę w życiu społecznym. Inny z kolei. Gruzin, niedoszły duchowny. Naczytał się Marksa. A miał mentalność Dżyngis-chana. Skutki w obu przypadkach były tragiczne.
    Twórcy i wydawcy (właściciele) wszelkich treści (we wszelkich formach) chcą umieszczać w naszych głowach swoje idee. Może to ONI powinni nam płacić za udostępnianie naszych mózgów?

    Pozdrawiam OLD_X

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przewrotna myśl :-) Na szczęście od któregoś momentu w życiu mamy swobodę decydowania, jakie treści i jakimi metodami chcemy wchłaniać. Jakie "memy" sobie implantować. Problem w tym, czy umiemy i chcemy z tej swobody korzystać, i czy umiemy się oprzeć tym, którzy chcą nam je implantować w swoim interesie.

      Usuń
    2. O, jaka szybka odpowiedź, dziękuję.
      Umieszczenie memu w cudzysłowie jest nieuprawnione. Wymyślił go Richard Dawkins, jako wyższą, ulotną formę genu. I opisał w ostatnim rozdziale książki „Samolubny gen”. Rozwinął ten pomysł
      w książce „Fenotyp rozszerzony”. Memetyka staje się powoli dyscypliną naukową.
      Np. „Maszyna memowa” Susan Blacmore.
      Skoro tu jestem jeszcze słowo o wydawcach. Nie mam o nich dobrego zdania. Ale kupuję wiele książek. Przede wszystkim popularno-naukowe. I za to im dzięki. Beletrystykę wolę jednak od Mako.

      Raz jeszcze pozdrawiam. OLD_X

      Usuń
  13. A ja trochę o czymś innym. Punktem wyjścia do napisania serii 'Odyseja kosmiczna' było pośrednio opowiadanie 'The Sentinel'. Może przeczytasz je do kompletu, jako appendix? O ile pamiętam jest ono w zbiorze 'Gwiazda', pod tytułem 'Posterunek', ale głowy nie dam, bo z powodu zawirowań remontowych cały księgozbiór mam w tej chwili w garażu, w poupychanych regałach, więc nie mogę sprawdzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co zaskakujące, jest taki audiobook. Czyta B. Grygiel. Czas 28 minut.

      Usuń
    2. Jakbyś chciał, to mam :-)

      Usuń