Weronika

sobota, 29 marca 2014

Ernst Wiechert - Proste życie

Są takie książki, które wybierają sobie człowieka. Czekają cicho i spokojnie, ukrywają swoją tożsamość, czekają przyczajone w gąszczu bibliotecznych półek, aż wybrany człowiek dojrzeje wreszcie do tego, aby je przeczytać. I kiedy ten dzień nadejdzie, ich lektura wstrząsa człowiekiem do głębi.

Parę miesięcy temu nazwisko Ernsta Wicherta absolutnie nic mi nie mówiło. Nie byłem świadom istnienia takiego autora, nie mówiąc już o którejkolwiek z jego książek. Ale ponieważ Wy - czytelnicy tego bloga i goście chomika - jesteście niewyczerpanym i zaskakującym źródłem inspiracji, więc kiedy padło nazwisko i tytuł "Proste życie", musiałem sprawdzić o co właściwie chodzi.

Pierwsze ukłucie przeczucia, że czeka mnie coś wyjątkowego poczułem, kiedy przeczytałem motto. Spokojnie zacząłem czytać i przeczucie zamieniło się w pewność. Książka znalazła sobie mnie i postanowiła już nie wypuścić.

Nie wiem, czy doświadczyliście kiedykolwiek takiego uczucia, że czytacie coś, co jeszcze parę lat temu odstawilibyście na półkę bez zamiaru powrotu, a teraz nie możecie się oderwać. Myślę sobie, że niemal powszechna niechęć (przynajmniej mojego pokolenia) do większości lektur szkolnych spowodowana jest tym, że musieliśmy przeczytać książki przeznaczone dla ludzi wyposażonych w pewne doświadczenia i przemyślenia, zanim byliśmy do tego odpowiednio przygotowani. Kto wie, być może "Nad Niemnem" - jedyna licealna lektura szkolna, której nie byłem w stanie przebrnąć, czytane nie w wieku 17, lecz 37 lat, okazałoby się lekturą fascynującą? Nie wiem, nie przekonam się. Uraz z czasów licealnych jest chyba zbyt silny, bym sięgnął po Orzeszkową.

Wiechert nie jest szczególnie trudny w odbiorze. Pisze (w przekładzie Tadeusza Ostojskiego ) pięknym i prostym językiem. Pisze prosto sprawach trudnych. Nie udziwnia, nie komplikuje przedstawianych obrazów. Pisze wiele o zmiennej przyrodzie, ale skupia się na ludziach i ma dar polegający na tym, że naszkicowane ledwie postacie są "pełnokrwiste", wyraziste, trójwymiarowe.

Nie oznacza to, że jestem w stanie zagwarantować, że i Wam Wiechert przypadnie do serca. Mam jednak przeczucie, że jeśli znaleźliście coś dla siebie u Thoreau, "Proste życie" stanie się książką Wam miłą.

Dla niecierpliwych kolejne rozdziały pojawiają się sukcesywnie na chomiku. Warto także odwiedzić stronę http://www.ernst-wiechert.de/ , gdzie po kliknięciu polskiej flagi można m.in. "Proste życie" przeczytać w całości.

piątek, 28 marca 2014

"Bo polityka dla mnie to w krysztale pomyje"

Z "Autoportretu Witkacego".
Celem tego bloga z cała pewnością nie było i nie jest dyskutowanie o polityce. Niektórzy powiedzą, że wszystko jest w jakiś sposób polityką, a więc przeczytanie Ayn Rand, a nie Karola Marksa, jest także deklaracją polityczną.
Dostałem link to filmu. Was także chciałbym do jego obejrzenia zachęcić.
Dlaczego? Dlatego, że jestem głęboko przekonany, że tylko w młodzieńczej i idealistycznej wierze, że wszystko jest możliwe jest jeszcze dla nas nadzieja. Dlatego, że głęboko szanuję przekonanie, że cywilizację zmienia się "pracą u podstaw", że nauka samodzielnego myślenia przynosi zawsze najwspanialsze owoce.
Film na YouTube

środa, 26 marca 2014

Isaac Asimov - Kamyk na niebie [Audiobook PL]

Drodzy,
Skończyłem nagrania i montaż ostatniej książki Asimova w ramach potrójnego cyklu osadzonego w Imperium galaktycznym i Fundacji.
Otwartą kwestią pozostają: "doczytanie" trzech książek z cyklu Fundacja, które wyszły spod piór innych autorów; oraz dołożenie książki, którą Asimov spłodził z Robertem Silverbergiem - Pozytronowy człowiek. W obu tych kwestiach mam wątpliwości, i jeśli chcecie możecie mnie przekonywać lub zniechęcać ;-)
Dopiski do Fundacji mają dość marne recenzje - jestem tego świadom. Z drugiej strony tworzą jednak uznane elementy cyklu.
Pozytronowy człowiek to z kolei - przynajmniej jeśli chodzi o Asimova - "odgrzewane kotlety", bo jest to powieść oparta na opowiadaniu ze Świata robotów o dwusetletnim człowieku. W tym wypadku bardziej interesujący jest wkład Silverberga. Choć z drugiej strony - całe to przedsięwzięcie robi trochę wrażenie "skoku po większą kasę", bo nazwisko Asimova na okładce było i jest niemal pewną gwarancją sukcesu komercyjnego.

A teraz napiszę coś mniejszymi literami, żebyście się na mnie za bardzo nie wkurzyli.

Zdecydowałem się zrobić sobie przerwę w czytaniu fantastyki i SF. Nie będzie to przerwa długa. Ot, taka, żeby przeczytać zupełnie inną książkę. Książkę o której istnieniu, a nawet o istnieniu jej autora nie miałem do niedawna zielonego pojęcia, a o którą zostałem zapytany przez Was (nie pamiętam już, czy tu, czy na chomiku). Znalazłem ją i przeczytałem motto otwierające, i od tej chwili wiedziałem, że będę musiał ją przeczytać.
Nie denerwujcie się więc na mnie za bardzo. To kilkaset stron, po których zanurkuję znów w Zelaznego i GW.

Aha. Paczka z Kamykiem wysyła się na stronę, jutro wystawię na chomiku. A także dostępny jest torrent.

środa, 19 marca 2014

Roger Zelazny - Znak jednorożca [Audiobook PL]

W Amberze i Cieniach jest coraz ciekawiej i coraz mniej jednoznacznie. Kolejny etap historii Corvina zajmie Wam tylko trochę ponad 6,5 godziny. Torrent jest, paczka jedzie na stronę, jutro dorzucę także paczkę na chomika.
Zupełnie "off-topic": w ramach rozrywki wchłonąłem uszami "Czarną listę" Forsytha w interpretacji Jana Peszka. Książka - 5/10 (w sumie odgrzewane kotlety i ani przez moment nie ma żadnego zaskoczenia). Istotne jest jednak jak niedobrze książka ta została przeczytana przez, skądinąd doskonałego (interpretacje Shaeffera zasługujące na owację na stojąco), aktora. Angielszczyzna (nieuchronna w przypadku tego typu literatury - adresy, nazwy sprzętu i technologii, etc.) na 3+, a przyłożenie się do tekstu na "trzy z dwoma". Czyżby nadal pokutowało przekonanie, że audiobook, to taka "gorsza książka" dla analfabetów i nieuków, dla których nie warto się starać? Przykro.

niedziela, 16 marca 2014

James Luceno - Darth Plagueis [Audiobook PL]

O tej książce napisano sporo (można nawet powiedzieć, że bardzo dużo, zważywszy na fakt, że w końcu jest to literatura niszowa, przeznaczona dla fanów). Równie wiele na jej temat dyskutowano. A jeśli książka (film, obraz, sztuka, etc.) powoduje dyskusje, to zwykle warta jest przeczytania, aby móc wyrobić sobie własne na jej temat zdanie.
W Star Wars Expanded Universe jest to z pewnością pozycja wyjątkowa. Nikt jeszcze przed Luceno nie zabrał się za realia, przed jakimi postawił nad George Lucas w "Mrocznym widmie" od strony nauki (bądź metafizyki - bo akurat w SW te dwie sfery mocno się przenikają), ekonomii i polityki. Być może się mylę, ale twórcy filmu, wprowadzając tajemnicze midichloriany obecne we krwi młodego Anakina i wszystkich istot wrażliwych na Moc, rzucając hasło "dwóch ich zawsze jest" przy jednoczesnym pokazaniu trzech, a być może więcej Sithów (bądź "sithów", bo z samego filmu to nie wynika), kreując konflikt ekonomiczno polityczny wokół Naboo bez podania żadnej jego genezy, i umieszczając wiele innych mniej lub bardziej znaczących szczegółów, sami nie zastanawiali się nad tym, że wszystko w ich kreacji musi mieć jakieś przyczyny, pochodzenie, podłoże. W filmie chodziło o to, żeby "się działo". Ale Expanded Universe wielokrotnie już pokazał, że jeden szczegół obecny na garści klatek filmowych, może stać się (i stanie się z pewnością) punktem zaczepienia dla nowych opowieści. Dobrym przykładem może być zbiór opowiadań "Opowieści z Mos Eisley" - kilkaset stron o garści postaci obecnych w jednej raptem, trwającej kilkadziesiąt sekund scenie z "Nowej nadziei". James Luceno w "Darcie Plagueisie" wyznaczył, moim zdaniem, nowe standardy. Choć czasami, aby zachować zgodność z filmami, musiał mocno się wysilić, to stworzył całość przekonującą zarówno od strony ekonomicznej, jak i politycznej.
Nie będę tu uprawiał żadnych spoilerów - kto ciekawy, niech sam sięgnie po książkę lub mp3-ki. Ja tylko czuję się w obowiązku uprzedzić, że:
1) pozycja jest przeznaczona dla osób znających realia Gwiezdnych Wojen - nie należy z pewnością sięgać po nią jako po pierwszą przygodę z Expanded Universe;
2) aby cieszyć się tym, co stworzył James Luceno trzeba znać co najmniej trylogię Bane'a i "Mroczne widmo", a mile widziana jest szersza znajomość okresu poprzedzającego "Nową nadzieję"
3) w książce więcej jest machinacji politycznych, opisów korupcji, morderstw na zlecenie i brudów "wielkiej polityki", niż naparzanki na miecze świetlne.
Nieotagowane pliki luzem są na chomiku. Seed torrenta będzie jeszcze przez parę godzin dziś, a na dobre jutro. Paczka idzie na serwer http://pliki.poczytajmimako.pl i dojdzie tam za jakieś 2 godziny (około 23 w niedzielę). W kwestii dostępu do plików przez ftp polecam wcześniejsze posty wraz z komentarzami.

My Bonnie went over the ocean...

Być może zauważyliście, że w ostatnich dniach nagrania idą trochę szybciej. Zawdzięczacie to temu, że zostałem sam, nie muszę sprzątać sprzętu, i mogę usiąść do nagrań w różnych porach dnia, kiedy mam sposobność i ochotę.
Moje słoneczko jest teraz jakieś drobne kilka tysięcy kilometrów ode mnie. W ramach wolontariatu leczy Nepalczyków w Kathmandu. Jestem z niej dumny. Zresztą nie tylko dlatego. Jest jednym z bardzo nielicznych znanych mi lekarzy, którzy leczą, bo taka jest ich pasja, a nie sposób zarabiania pieniędzy. Aby zrozumieć, musielibyście kiedyś zobaczyć, jak opowiada, co udało się osiągnąć, jak ten czy ów pacjent zareagował na leczenie. Jestem pewien, że kiedy wróci będę musiał wysłuchać wielu podobnych historii. I w sumie, nie dziwi mnie, że ludzie przyjeżdżają do niej czasami z daleka.
Przy okazji - napadła mnie refleksja dotycząca pomagania w ogóle. Kiedyś złapałem się na tym, że mnogość obszarów, na których pomoc jest potrzebna jest tak przytłaczająca, że w końcu działa demotywująco. Są dzieci w hospicjach, sieroty, samotne osoby starsze, cierpiący chorzy, bezdomne zwierzęta, ginące lasy, etc., etc. Stojąc w obliczu takiej masy niedoli każdy chyba czuje, że jego możliwości, siły i zasoby są po prostu niczym. W rezultacie łatwiej (choć niekoniecznie wygodniej dla własnego samopoczucia) jest machnąć na to wszystko ręką. "No bo co ja mogę na to wszystko poradzić?"
Odpowiedź jest prosta - nic. Jak to mówi przecudne swojskie tłumaczenie łacińskiego przysłowia "Nec Hercules contra plures", czyli "I Herkules dupa, kiedy ludzi kupa", nie da się pomagać wszystkim. I nie można mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. Trzeba pomagać konkretnie: jednemu dziecku, pani Kowalskiej z sąsiedztwa, panu Nowakowi w domu starców, albo schronisku dla zwierząt w swoim mieście, albo fundacji robiącej coś dobrego, albo księdzu prowadzącemu stołówkę dla bezdomnych. I nie dać sobie wcisnąć moralnej odpowiedzialności za całą resztę. Bo jeśli dasz złotówkę na Owsiaka, drugą na Caritas, trzecią na hospicjum dla dzieci, czwartą na schronisko dla zwierząt, a piątą na WWF, to może poczujesz się lepiej, ale w rezultacie całe pięć złotych na konkretną Weronikę, działa mocniej. Nie rozdrabniaj się - pomagaj tym, czym możesz i w sposób jaki możesz (pieniędzmi, czasem) i miej świadomość, że ktoś inny też da całe pięć złotych na inny cel. Podejście takie ma jeszcze jeden "skutek uboczny". Dając "po złotówce" tu i tam, poświęcamy swoje pięć złotych. Angażując swoje siły i środki na jeden tylko cel potrafimy zmobilizować się, aby dać od siebie i z siebie więcej.
Ale mi się zrobiła niedziela moralizatorska ;) To wszystko przez to, że tęsknię za żoną :)

wtorek, 11 marca 2014

Nowe miejsce, nowe możliwości

Drodzy,
Dzięki wspaniałomyślności Macieja postępuje upload plików na serwer znajdujący się pod adresem: http://pliki.poczytajmimako.pl
Do tego samego miejsca można uzyskać dostęp przez ftp pod adresem 37.187.97.33.
W tej chwili znajduje się tam cała Diuna i dziś znajdą się tam wszystkie audiobooki "Różne". Z czasem dołożę katalogi "Nik Pierumow", "Isaac Asimov" i "Gwiezdne Wojny". Wszystkie książki są spakowane rarem bez hasła.
Trwa nagranie "Dartha Plagueisa" i będzie to pierwsza pozycja, która trafi jednocześnie na chomika (myślę, że jest tam jakieś grono osób, dla których punkty nie stanowią przeszkodą, a możliwość zachomikowania plików stanowi wygodę) i na ten serwer.
Od czasu do czasu będę Wam przypominał jego adres.

sobota, 8 marca 2014

Darth Plagueis

Słyszałem o tej powieści sporo dobrego. James Luceno należy z pewnością do grona tych lepszych i bardziej kreatywnych twórców historii ze świata Gwiezdnych Wojen, choć - w moim przekonaniu - ustępuje palmy pierwszeństwa Timothy Zahnowi. Z ciekawością więc sięgnąłem po "Dartha Plagueisa" i czytam go niejako razem z Wami.
Pierwsze rozdziały już wylądowały na chomiku.

W toku rozglądania się za opcjami magazynowania i udostępniania nagrań brałem pod uwagę różne możliwości, ale jednej - jakże oczywistej i wspaniałej - nie uwzględniłem. Za pośrednictwem chomika odezwał się do mnie pewien Maciej i ot tak, po prostu zaproponował miejsce na serwerze, dostęp przez ftp i http, żadnych opłat ani za przechowywanie, ani za ściąganie. Bajka! Większość dzisiejszego dnia poświęciłem na pakowanie i upload książek. Zacząłem od Diuny i wysłałem już 8 pozycji. Tempo więc jest przyzwoite (a limitowane moim łączem). Jak wszystko wyślę i uporządkuję, natychmiast podzielę się dostępem.

piątek, 7 marca 2014

Isaac Asimov - Prądy przestrzeni [Audiobook PL]

Drugi tom trylogii "Imperium galaktyczne" właśnie się rozchodzi. I wiem co mówię, że mówię, że tom drugi. Jestem świadom, że wszechwładna i wszechwiedząca Wikipedia uważa, że kolejność książek w cyklu jest inna, ale ja będę się upierał, że Autor wiedział lepiej niż Wikipedia. Najpierw więc są "Gwiazdy jak pył", teraz "Prądy przestrzeni", a przyszłości (oby!) będzie "Kamyk na niebie".

Teraz pozwólcie mi na drobną refleksję po przeczytaniu "Prądów". Jest to z pewnością jedna z tych książek, które pod płaszczykiem przygody, akcji i pojazdów kosmicznych przemycają znacznie poważniejsze i dalekie od science fiction przemyślenia Autora. Szczególnie uderzające są ostatnie rozdziały. Autor także nas - czytelników - stawia przed problemem, co jest ważniejsze: życie ludzi, czy wielkie interesy. Asimov nie próbuje nawet tego dylematu łagodzić, a wręcz przeciwnie - rozdyma go do skali kosmicznej: zagłada planety z wszystkimi jej mieszkańcami, czy gigantyczne zyski czerpane z monopolu? I choć zwycięża niezaprzeczalnie optymizm Autora i jego przekonanie, że dobro znajdzie sposób, aby wygrać, to jednak akurat tu i teraz, przy lekturze przerywanej doniesieniami z Kijowa i Krymu, Moskwy i Brukseli, a także (zupełnie dosłownym w moim przypadku) hukiem F16 nad głową, smutno mi się robi, kiedy zdaję sobie sprawę, że w rzeczywistości ludzki cynizm jest najpotężniejszą siłą na świecie.

wtorek, 4 marca 2014

Hurra! Mogę wejść na własnego bloga :-)

Po interwencji u mojego ISP mogę znów wchodzić na własnego bloga.

Przy okazji kilka bieżących informacji:
- rozpocząłem mozolne próby współpracy z dyskiem w chmurze ozibox, skuszony 100 GB free na start. Moje doświadczenia z uploadem są tymczasem upiorne. Właściwie każdy plik muszę uploadować osobno, bo raz na jakiś czas (dość często) wyskakuje mi komunikat "authentication failed" i trzeba zaczynać od początku. Jeśli natomiast przewalczę wysłanie plików na dysk, to z udostępnianiem nie powinno być kłopotu, a co ważniejsze będzie chyba także możliwość odtwarzania online, bez konieczności ściągania. Zobaczymy, czas pokaże. Tymczasem trzymam się chomika i 10 GB co niedzielę jest do Waszej dyspozycji.

- w związku z tym, że zima złożyła tymczasem wymówienie (nie wiadomo, czy się nie rozmyśli), i wierzby i inne paskudztwa postanowiły na wszelki wypadek zakwitnąć i dostarczyć mi porcję pyłku prosto do nosa, dopóki nie opanuję objawów tempo nagrań może spaść. Nie chcę nagrywać z zatkanym nosem, bo to fatalnie brzmi.

- dupnął mnie ogromny i niespodziewany problem finansowy i dopóki nie wyjaśni się, kto zawinił i czy uda mi się ściągnąć przynajmniej część poniesionych strat, siedzę i pracuję, co także może wpłynąć na tempo nagrań.

Trzymajcie kciuki i zaklinajcie rzeczywistość, aby udało się wyjechać na prostą.

sobota, 1 marca 2014

Wybaczcie, jeśli nie odpowiadam na komentarze

ale nie mogę się dostać na własnego bloga. Do panelu administracyjnego wchodzę bez problemu, więc dodawać posty, moderować mogę, ale już odpowiedzieć na komentarz nie :-(. Magia jakaś.

Większa dostępność

Mili, drodzy i szanowni,
Dopóki mnie będzie na to stać coniedzielne pobieranie z chomika za free będzie odbywało się do limitu 10 GB.
Mam nadzieję, że zadowoli to tych, którzy chomika nie lubią za jego bezwzględną politykę ściągania kasy.

Swoją drogą, jako że jestem całkowicie zielony w tych sprawach, jeśli podpowiecie mi gdzie można magazynować swoje pliki bez limitu pojemności, i skąd Wy moglibyście je ściągać nie ponosząc żadnych opłat, to z radością taką wiedzę przyjmę i zaimplementuję.