Kochani,
Poganiacie mnie. I słusznie, bo robota ślimaczy się niemiłosiernie. Tymczasem wciąż pojawiają się wydatki mające priorytet przed nagraniowym hobby.
Aby trochę przyspieszyć, postanowiłem rozstać się z własnoręcznie wykonywaną kolekcją nieoficjalnych nagrań Pink Floyd.
Jakiś czas temu, jako dumny posiadacz kilkunastu płyt koncertowych pochodzących z wymiany z innymi fanami, postanowiłem swoją kolekcję "odpimpować" ;) , czyli nadać każdej płycie wygląd jak najbardziej zbliżony do wyglądu komercyjnego. Ponieważ w tych czasach przypływ nowych tytułów wynosił 3-4 płyty miesięcznie, sprawa wydawała się możliwa do realizacji.
Ale potem przyszedł szybki i szerokopasmowy Internet, i przypływ nowych tytułów wzrósł do 30-50 płyt miesięcznie. Jakiś czas starałem się nadążyć z wypalaniem, drukowaniem, etc. Wkrótce jednak machnąłem ręką. Posiadane przeze mnie zasoby elektroniczne przekroczyły 3TB, i to po zastosowaniu ostrej selekcji (np. odrzuceniu współczesnych nagrań członków PF, a warto wiedzieć, że po każdym koncercie Watersa czy Gilmoura "na rynku" pojawia się od jednego do kilkunastu nagrań o różnej jakości, a także rejestracji wideo).
Moja wypalona i wydrukowana kolekcja zatrzymała się na 247 pozycjach audio (duża część to edycje 2-płytowe, a zdarzają się także 4-płytowe). Do jej stworzenia zużyłem dwie nagrywarki audio (nie komputerowe ale samodzielne - jedną Sony i jedną Technicsa), trzy drukarki (jeden kolorowy laser, jedną atramentówkę obsługującą jedynie papier i jedną atramentówkę obsługującą także płyty CD), jeden zestaw CSS do trzeciej z drukarek. Stałem się także ulubionym klientem pobliskiego sklepu oferującego nieobrandowane czyste płyty CD-R audio, a także pudełka "jewel case", pojedyncze, podwójne i poczwórne.
Do kosztów kolekcji należy także dodać półkę w mojej ówczesnej meblościance, która pod ciężarem płyt wygięła się w sposób nieodwracalny i nieestetyczny.
Nie wspomnę także o czasie, jaki pędziłem wypalając, drukując, wycinając, składając i kompletując...
Teraz wszystko to idzie po kolei pod młotek. W tej chwili na Allegro trwa aukcja kompletnego zestawu wydawnictw Harvested Records - 35 tytułów (56 płyt): http://allegro.pl/pink-floyd-kolekcja-bootlegow-i4760149080.html
W zależności od sukcesów sprzedaży, na swoją kolej czeka obejmujący 20 pozycji zestaw "Have you got it yet?" z nagraniami dotyczącymi Syda Barretta skompilowany przez Laughing Madcaps, "A tree full of secrets" - 18 płyt w boksie od Cochon Productions, oraz wiele innych.
Jeśli jesteście zainteresowani lub znacie kogoś o skłonnościach maniakalnych w kontekście Pink Floyd, to zapraszam :)
Poganiacie mnie. I słusznie, bo robota ślimaczy się niemiłosiernie. Tymczasem wciąż pojawiają się wydatki mające priorytet przed nagraniowym hobby.
Aby trochę przyspieszyć, postanowiłem rozstać się z własnoręcznie wykonywaną kolekcją nieoficjalnych nagrań Pink Floyd.
Jakiś czas temu, jako dumny posiadacz kilkunastu płyt koncertowych pochodzących z wymiany z innymi fanami, postanowiłem swoją kolekcję "odpimpować" ;) , czyli nadać każdej płycie wygląd jak najbardziej zbliżony do wyglądu komercyjnego. Ponieważ w tych czasach przypływ nowych tytułów wynosił 3-4 płyty miesięcznie, sprawa wydawała się możliwa do realizacji.
Ale potem przyszedł szybki i szerokopasmowy Internet, i przypływ nowych tytułów wzrósł do 30-50 płyt miesięcznie. Jakiś czas starałem się nadążyć z wypalaniem, drukowaniem, etc. Wkrótce jednak machnąłem ręką. Posiadane przeze mnie zasoby elektroniczne przekroczyły 3TB, i to po zastosowaniu ostrej selekcji (np. odrzuceniu współczesnych nagrań członków PF, a warto wiedzieć, że po każdym koncercie Watersa czy Gilmoura "na rynku" pojawia się od jednego do kilkunastu nagrań o różnej jakości, a także rejestracji wideo).
Moja wypalona i wydrukowana kolekcja zatrzymała się na 247 pozycjach audio (duża część to edycje 2-płytowe, a zdarzają się także 4-płytowe). Do jej stworzenia zużyłem dwie nagrywarki audio (nie komputerowe ale samodzielne - jedną Sony i jedną Technicsa), trzy drukarki (jeden kolorowy laser, jedną atramentówkę obsługującą jedynie papier i jedną atramentówkę obsługującą także płyty CD), jeden zestaw CSS do trzeciej z drukarek. Stałem się także ulubionym klientem pobliskiego sklepu oferującego nieobrandowane czyste płyty CD-R audio, a także pudełka "jewel case", pojedyncze, podwójne i poczwórne.
Do kosztów kolekcji należy także dodać półkę w mojej ówczesnej meblościance, która pod ciężarem płyt wygięła się w sposób nieodwracalny i nieestetyczny.
Nie wspomnę także o czasie, jaki pędziłem wypalając, drukując, wycinając, składając i kompletując...
Teraz wszystko to idzie po kolei pod młotek. W tej chwili na Allegro trwa aukcja kompletnego zestawu wydawnictw Harvested Records - 35 tytułów (56 płyt): http://allegro.pl/pink-floyd-kolekcja-bootlegow-i4760149080.html
W zależności od sukcesów sprzedaży, na swoją kolej czeka obejmujący 20 pozycji zestaw "Have you got it yet?" z nagraniami dotyczącymi Syda Barretta skompilowany przez Laughing Madcaps, "A tree full of secrets" - 18 płyt w boksie od Cochon Productions, oraz wiele innych.
Jeśli jesteście zainteresowani lub znacie kogoś o skłonnościach maniakalnych w kontekście Pink Floyd, to zapraszam :)
Mako. A może byś jakiś dobry horror przeczytał...?
OdpowiedzUsuńHorrorów się boję
UsuńWszyscy fani krzyczą Nawałnica Makoo :>
OdpowiedzUsuńOj, nie wszyscy :)
UsuńJa też chętnie Nawałnice bym posłuchał w Twoim wykonaniu a później SW kontynuacja:)
OdpowiedzUsuń