Drodzy,
Jakiś czas temu rozsyłałem anonse o poszukiwanej książce Tomasza Jurasza "Stary Koń, czyli wędrówki ku tajemniczym historiom". Udało mi się położyć łapska na zabytkowym już niemal egzemplarzu (Nasza Księgarnia, 1977).
Powodem poszukiwań była nostalgia. Każdy chyba (no przynajmniej każdy z odrobinę starszego pokolenia) ma jakąś książkę z dzieciństwa, do której wraca czasami myślami. Otóż dla mnie taką pozycją była właśnie książka pana Jurasza. Z jakiegoś powodu zrobiła na mnie zdecydowanie większe wrażenie niż przygodowe powieści Bahdaja, Niziurskiego i Nienackiego. A właśnie z Panem Samochodzikiem "Stary Koń" może pod wieloma względami konkurować: młodzi bohaterowie (u Nienackiego przyćmione panem Tomaszem, ale jednak), zagadka z historii, podróż do jak najbardziej realnych miejsc, odrobina kryminału, czyli czarny charakter w tle.
Nie pamiętam, ile miałem lat, kiedy po raz pierwszy przeczytałem "Starego Konia". Pewnie około 12-13. Myślę, że to nadal jest doskonały wiek, w jakim z pozycją tą warto się zaprzyjaźnić. W moim przypadku na kilkukrotnej lekturze się nie skończyło. Zafascynowany przygodami chłopaków wyciągnąłem (nie wymagało to wielkiego wysiłku) mojego ojca na wakacyjną wycieczkę śladami bohaterów.
Zrozumcie - gdyby ktoś w tej chwili zaproponował mi wycieczkę Trabantem od Czerska po Krzysztopór, z namiotem i śpiworem, i konserwami na obiad, to chyba nawet sekundę bym się nie zastanawiał :)
Postanowiłem więc "odgrzać wspomnienia". Powieść jest zdecydowanie dla młodzieży, więc proszę się nie krzywić, że jakoś "obniżyłem loty". Mam szczerą nadzieję, że przy braku wznowień od 1977 roku, tą drogą może uda mi się dotrzeć do kilku młodych ludzi, którzy zdecydują się na taką przygodę z tą książką, jaką mnie się udało przeżyć.
A teraz, na świeżo po ponownym przeczytaniu, stwierdzam, że to w dalszym ciągu jest fajna książka i potencjalnie fajny scenariusz filmu na miarę "Wakacji z duchami".
Jakiś czas temu rozsyłałem anonse o poszukiwanej książce Tomasza Jurasza "Stary Koń, czyli wędrówki ku tajemniczym historiom". Udało mi się położyć łapska na zabytkowym już niemal egzemplarzu (Nasza Księgarnia, 1977).
Powodem poszukiwań była nostalgia. Każdy chyba (no przynajmniej każdy z odrobinę starszego pokolenia) ma jakąś książkę z dzieciństwa, do której wraca czasami myślami. Otóż dla mnie taką pozycją była właśnie książka pana Jurasza. Z jakiegoś powodu zrobiła na mnie zdecydowanie większe wrażenie niż przygodowe powieści Bahdaja, Niziurskiego i Nienackiego. A właśnie z Panem Samochodzikiem "Stary Koń" może pod wieloma względami konkurować: młodzi bohaterowie (u Nienackiego przyćmione panem Tomaszem, ale jednak), zagadka z historii, podróż do jak najbardziej realnych miejsc, odrobina kryminału, czyli czarny charakter w tle.
Nie pamiętam, ile miałem lat, kiedy po raz pierwszy przeczytałem "Starego Konia". Pewnie około 12-13. Myślę, że to nadal jest doskonały wiek, w jakim z pozycją tą warto się zaprzyjaźnić. W moim przypadku na kilkukrotnej lekturze się nie skończyło. Zafascynowany przygodami chłopaków wyciągnąłem (nie wymagało to wielkiego wysiłku) mojego ojca na wakacyjną wycieczkę śladami bohaterów.
Zrozumcie - gdyby ktoś w tej chwili zaproponował mi wycieczkę Trabantem od Czerska po Krzysztopór, z namiotem i śpiworem, i konserwami na obiad, to chyba nawet sekundę bym się nie zastanawiał :)
Postanowiłem więc "odgrzać wspomnienia". Powieść jest zdecydowanie dla młodzieży, więc proszę się nie krzywić, że jakoś "obniżyłem loty". Mam szczerą nadzieję, że przy braku wznowień od 1977 roku, tą drogą może uda mi się dotrzeć do kilku młodych ludzi, którzy zdecydują się na taką przygodę z tą książką, jaką mnie się udało przeżyć.
A teraz, na świeżo po ponownym przeczytaniu, stwierdzam, że to w dalszym ciągu jest fajna książka i potencjalnie fajny scenariusz filmu na miarę "Wakacji z duchami".
Ja tak miałem z książką "Puc, Bursztyn i goście" Grabowskiego :) Fanem literatury dla mlodzieży nie jestem, ale do poduszki pewnie ściągnę, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKsiążka przesłuchana w wykonaniu Mako jakiś już czas temu :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest świetna - doskonała lektura dla dzieci / młodzieży. Nie mam pojęcia, czemu popadła w zapomnienie. Jest to też gratka dla wielbicieli historii, zagadek oraz zamków (w powieści opisane są aż 4 - o ile mnie pamięć nie myli: Czersk, Krzyżtopówr, Pieskowa Skała i Tenczyn).
Chyba Tęczyn
OdpowiedzUsuńA jednak Tenczyn :)
OdpowiedzUsuńMam miłe wspomnienia z lektury tej książki. Pamiętam, kupiłem ją w latach 80. w krakowskim antykwariacie na rogu ul. Szpitalnej i św. Marka.
OdpowiedzUsuń