Weronika

niedziela, 15 kwietnia 2012

O Gwiazdach... jeszcze

Przy okazji wystawienia audiobooka Bestera na torrentach pojawiły się komentarze dotyczące m.in. racji istnienia audiobooków w ogóle. Ten wątek wydaje mi się jałowy. Równie dobrze można dyskutować, jak lepiej się uczyć - czytając, czy pisząc "ściągi". Ot, jedni mogą przeczytać i już pamiętają, inni muszą zrobić sobie notatki, i dopiero wtedy wiedza wchodzi im do głowy.
Ale pojawił się głos zmuszający do zastanowienia..., szczególnie mnie. Czy wiedząc jaką książką jest "Gwiazdy moim przeznaczeniem", należy porywać się na stworzenie wersji audio. Są tu dwa problemy. Zacznę od łatwiejszego: w przedostatnim rozdziale Bester zastosował taki chwyt typograficzny, który sam nazywał bodaj "śmieciową sztuką". Gdy Gully Foyle cierpi na pomieszanie zmysłów, czyli synestezję, widzi dźwięki, smakuje barwy, etc. Na papierze wyraził to tworząc swoiste wzory graficzne ze słów, używając różnych krojów i wielkości pisma. Ja postanowiłem zamienić te "efekty graficzne" na efekty dźwiękowe. Z góry przyznaję - równie tanie i "śmieciowe", co w książkowym oryginale. Były to dwa najprostsze efekty dostępne w edytorze: "wah-wah" i "echo". Z pewnością można było w te efekty włożyć więcej inwencji i staranności. Ale myślę, że podstawowy efekt został mimo wszystko osiągnięty.
Trudniejszy problem dotyczy tego, czy moje umiejętności "aktorskie" są wystarczające dla oddania emocji, które targają bohaterami powieści, w szczególności Gully Foylem. I czy są wystarczające, aby słuchacz dialogów (szczególnie wieloosobowych) wiedział, kto co mówi. W tej drugiej kwestii postanowiłem pójść na minimalizm. Nie jestem aktorem, nie potrafię jak Krzysztof Gosztyła (mistrz! mistrz!) operować głosem, intonacją, barwą, i kreować niepowtarzalny głos dla każdej postaci czytanej książki. Nie będę więc próbował, bo efekt może być wyłącznie groteskowy. Co do emocji - specjalnie czekałem, aż dom opustoszeje, by zabierać się do nagrywania tej książki. W przeciwieństwie do Diun, które nie stawiają wyzwań aktorskich, a jedynie wymagają przyzwoitej dykcji i intonacji, "Gwiazdy..." obfitują w wypowiedzi aż kapiące od emocji. Poza tym, sam bohater przeżywa na kartach powieści ewolucję - od prymitywa do filozofa. To odzwierciedla się w tym jak i co mówi. Żeby więc nie krępować się obecnością domowników, którzy z pewnością pędziliby do mnie, pytając co się stało, że tak wrzeszczę, nagrania realizowałem w samotności. Czy ta swoboda, którą sobie zapewniłem była dostateczna? Czy nie przeliczyłem się srodze, rzucając na zbyt głęboką wodę? Nie wiem.
Umówmy się tak. Jeśli zabłądzisz tu jakimś cudem, i jeszcze większym cudem zadasz sobie trud posłuchania mojej interpretacji "Gwiazdy moim przeznaczeniem" Bestera, to napisz. Jestem gotów na miażdżącą krytykę i na pochlebstwa :). Tylko proszę, bądź szczery.

9 komentarzy:

  1. Dałeś radę, słuchało się tego naprawdę przyjemnie. Te efekty dźwiękowe, które zastosowałeś, żeby oddać synestezję, którą przeżywa Gully były dobrym pomysłem.
    Czekam na kolejne nagrania :)
    Pozdrawiam
    Xels

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam. Postać Gully'ego była wręcz perfekcyjnie odegrana do tego stopnia, że nabawiłem się przez pewien czas używania jego-Twojego "kurna" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    Dałeś radę, kurna. Teraz Foyle w mojej głowie mówi już tylko Twoim głosem. A zdolności aktorskie masz WYSTARCZAJĄCE i mówię to jako fan Zborowskiego, Fronczewskiego i Sthur'a!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurna, dałeś radę! ;-)
    Jestem Ci głęboko wdzięczny, że zrobiłeś tego audiobooka. Wspaniale mi się słuchało (wcześniej czytałem książkę). Efekty dźwiękowe też O.K. I nie rezygnuj z muzyki Vangelisa w Blade Runnerze... Tak trzymaj.

    OdpowiedzUsuń
  5. Komentarz piszę nieco późno, zwłaszcza gdy popatrzy się na datę ostatniego. Niemniej dopiero niedawno wysłuchałem w podróży "Gwiazdy moim przeznaczeniem".

    Świetna robota! Zwłaszcza jeśli chodzi o przemianę bohatera, bowiem łatwo można wychwycić różnicę w wypowiedziach (ton głosu, etc) Foyle'a na początku i tym jak brzmią jego (Twoje) słowa później.

    Zabieg synestezji bardzo mnie się podobał, gdyż podobnie jak dokonanie Bestera delikatnie wyprowadziło z równowagi jaką gwarantowało czytanie normalnych zdań/słuchanie ich. W trakcie trwania pomieszania zmysłów bohatera sam byłem dość zdezorientowany. Także zagrywka na duży plus.

    Swoją drogą myślę, że sporym wyzwaniem w kwestii grania głosem byłaby książka (notabene świetna) "Kwiaty dla Algernona".

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję. Jedno wiem na pewno - tam gdzie dla uzyskania czytelności konieczne jest włączenie umiejętności aktorskich - wysiadam. Nie będę podskakiwał "wyżej nerek".

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę byłem pod wrażeniem Twojej interpretacji tej książki. To co rzuciło mnie na kolana to ta moc i zawziętość, którą się czuło podczas przemiany Foyle'a, gdy Vorga odlatywała :-)
    Trzymaj tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dopiero co skończyłem słuchać tego audiobooka.
    Twoja interpretacja świetnie oddaje metamorfozę głównego bohatera oraz charakter innych postaci, a eksperyment z efektami dźwiękowymi wyszedł bardzo pozytywnie i właściwie dopełnia całość. – To jest dobre, kurna!

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetna, kurna, interpretacja.
    Panie mako, chylę czoła przed Pańskim bezinteresownym poświęceniem dla idei. Czytaj dalej, Panie mako!

    OdpowiedzUsuń