Weronika

wtorek, 3 kwietnia 2012

Preludia do Diuny

Do kontynuacji nagrywania Diuny przeszedłem "z rozpędu". Miałem w domu od zamierzchłych czasów "Ród Atrydów" Briana Herberta i Kevina J. Andersona. Prawdę mówiąc, wtedy kiedy kupowałem tę książkę, nie zauważyłem nawet, że to inny Herbert. Zresztą na Kevina J. Andersona także uwagi nie zwróciłem. Tego drugiego, znacznie później, zacząłem cenić jako rzetelnego i niepozbawionego wyobraźni kontynuatora serii Gwiezdnych Wojen. Pamiętam jedynie, że książkę szybko rzuciłem w kąt, bo napotkałem na rzeczy kompletnie mi nie znane. Mam na myśli np. Wolan, zamiast Fremenów. Wtedy różnice przekładu stanowiły dla mnie jedynie impuls do odłożenia książki na półkę; teraz zacząłem się zastanawiać, co z tym zrobić. Krótkie poszukiwania dały mi wiedzę, że przekład Jerzego Łozińskiego jest jedynym na polskim rynku przekładem Preludiów. [Teraz sytuacja uległa zmianie, bo wydawnictwo Rebis po wydaniu nowych przekładów heksalogii Franka Herberta i kontynuowaniu serii Legendami Diuny, zdecydowało się uzupełnić brak w swoim cyklu, i niedawno na rynku ukazał się "Ród Atrydów" w nowym przekładzie.]
Sytuacja była dla mnie następująca - poznałem Diunę w przekładzie Marka Marszała i kolejnych tłumaczy opierających się na tym pionierskim przekładzie. Byli na niej Fremeni (nie Wolanie), kule świętojańskie (nie jarzyce), rusznice laserowe (nie laserobiny). Aby całość jakoś trzymała się kupy, nie miałem innego wyjścia, musiałem pozmieniać denerwującą mnie nomenklaturę.
Tu istotna uwaga: uważam przekład Łozińskiego za literacko lepszy (o ile można porównywać przekłady książek dwóch różnych autorów: Diuny Marszała i Rodu Atrydów Łozińskiego). Łoziński wykazuje się prawdziwym mistrzostwem słowa. Jest precyzyjny i nie egzaltowany. Gdyby jeszcze nie był tak maniakalnym miłośnikiem polszczyzny, że woli tworzenie własnych neologizmów, zamiast obcojęzycznych zapożyczeń.
W każdym razie przystąpiłem do pracy metodą "znajdź i zamień". Powstała z tego hybryda, będąca przekładem Łozińskiego, ale z terminologią Marszała. Przynajmniej powróciło poczucie całości, ciągłości tych książek, związku między nimi.
Co sądzę o "Rodach..." z Preludium? Przede wszystkim uderzający jest ich niski poziom intelektualny. Szczególnie w nieuniknionym porównaniu z twórczością Franka Herberta. Jest to literatura sprowadzona do roli powieści przygodowej - nawet nie thrillera, czy space opery, ale właśnie przygodówki. W dodatku, autorzy uparli się, aby odsłaniać i wyjaśniać wszystkie tajemnice, które tajemnicami pozostawił Frank Herbert. To jest dla mnie trochę tak, jakby syn Stevena Spielberga uparł się zrobić prequel do "Szczęk", w którym w każdej scenie biały rekin występuje w całej okazałości, z krwawiącymi fragmentami mięsa zwisającymi spomiędzy szeregu zębów. To co było niedopowiedzianym, tajemniczym zagrożeniem stało się jawne, bezpośrednie, rażące swoją tandetną oczywistością.
"Preludia" są lekturą dla wiernych fanów, którzy pokiwają z politowaniem głową, ale książkę i tak kupią i postawią na półce, oraz - być może - dla nastolatków, którzy do Diuny jeszcze nie dorośli, ale chcą się wprawiać.
Na tym etapie byłem niemal przekonany o tym, że przygodę z czytaniem Diuny należy przerwać. W końcu miała to być nie wyrobnicza praca, ale przyjemność. Stąd pojawienie się interludium. Na szczęście duch Franka Herberta ożył, kopnął syna w zadek i zmusił do trochę większego wysiłku.

1 komentarz:

  1. Byłbym zapomniał. Te trzy książki także są dostępne:
    http://chomikuj.pl/mako_new/Preludium+do+Diuny+-+audiobook/P1_Brian_Herbert_Rod_Atrydow_96kbps_mono,1403793000.rar
    http://chomikuj.pl/mako_new/Preludium+do+Diuny+-+audiobook/P2_Brian_Herbert_Rod_Harkonnenow_96kbps_mono,1402751989.rar
    http://chomikuj.pl/mako_new/Preludium+do+Diuny+-+audiobook/P3_Brian_Herbert_Rod_Korrinow_96kbps_mono,1404447171.rar

    OdpowiedzUsuń