Weronika

środa, 25 kwietnia 2012

Zupełnie nie na temat

Byłem na koncercie Michaela Buble w Ergo Arenie. Nie to, żebym się chwalił. Po prostu emocje po tym koncercie aż mnie roznoszą i muszę się nimi jakoś podzielić.
Pierwszy raz w życiu zobaczyłem co to znaczy zrobić show. Rewelacyjna muzyka przed przerwą (Naturally 7) i po przerwie (Buble). Naprawdę gorący nastrój i publiczność, która nie bała się reagować, dawała się włączyć w zabawę. Buble w najwyższej formie - piosenkarz, komik, showman, cudotwórca... A na koniec zaśpiewał dla 10 tysięcy ludzi w ogromnej hali bez mikrofonu i bez prądu. Moja szczęka dalej leży gdzieś na podłodze Ergo Areny, tam gdzie mi opadła.
I odkryłem Tao Michaela Buble - "fish in the sea, you know how I feel" - tylko wtedy, gdy jesteśmy w swoim żywiole, jesteśmy naprawdę sobą. Tylko wtedy zbliżamy się do prawdziwego Tao.
Jeśli tam byłeś - Bracie! Ale to był koncert!!! Jeśli Cię tam nie było - Bracie! Ale to był koncert!!! Następnego nie przegap!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz