Drodzy,
Cały czas fantastyka i fantastyka, a nie samą fantastyką żyje człowiek. Pozwoliłem sobie wobec tego przysiąść na trochę ponad godzinę nad ponadczasowym esejem mojego prywatnego idola w dziedzinie polityki - Henry'ego Davida Thoreau.
"Obywatelskie nieposłuszeństwo" (pomimo napisania w bardzo konkretnym i jednocześnie całkowicie nam, tu nad Wisłą, obcym kontekście wojny amerykańsko-meksykańskiej) stawia fundamentalne pytanie o to, jak daleko rozciąga się obowiązek posłuszeństwa obywatela wobec rządu, jeśli rząd ów reprezentuje sprawę złą. Thoreau nie waha się z udzielaniem odpowiedzi. Z prostotą charakterystyczną dla ludzi prawdziwie wielkich (i przez to tak trudnych do naśladowania) wali siekierą między oczy i mówi, że milczenie jest zgodą. Potulnie zapłacone podatki są wsparciem dla krytykowanych "u cioci na imieninach" czynów władzy. Sprawowanie drobnej i ciepłej posadki rządowej nie mającej nic wspólnego z wyrządzanym złem jest pełnym współdziałaniem z opresją i niesprawiedliwością.
To, że za akt niezgody buntownik zostanie ukarany, jest prostą konsekwencją, którą należy zaakceptować. Dopiero w więzieniu człowiek jest prawdziwie wolny.
Posłuchanie zajmie 76 minut. Samodzielne przeczytanie - mniej. Polecam. Nie o to chodzi, żeby przytaknąć, bo "Thoreau wielkim był", albo żeby splunąć z obrzydzeniem, bo to nawoływanie do anarchii. Chodzi o to, aby samodzielnie myśleć.
Cały czas fantastyka i fantastyka, a nie samą fantastyką żyje człowiek. Pozwoliłem sobie wobec tego przysiąść na trochę ponad godzinę nad ponadczasowym esejem mojego prywatnego idola w dziedzinie polityki - Henry'ego Davida Thoreau.
"Obywatelskie nieposłuszeństwo" (pomimo napisania w bardzo konkretnym i jednocześnie całkowicie nam, tu nad Wisłą, obcym kontekście wojny amerykańsko-meksykańskiej) stawia fundamentalne pytanie o to, jak daleko rozciąga się obowiązek posłuszeństwa obywatela wobec rządu, jeśli rząd ów reprezentuje sprawę złą. Thoreau nie waha się z udzielaniem odpowiedzi. Z prostotą charakterystyczną dla ludzi prawdziwie wielkich (i przez to tak trudnych do naśladowania) wali siekierą między oczy i mówi, że milczenie jest zgodą. Potulnie zapłacone podatki są wsparciem dla krytykowanych "u cioci na imieninach" czynów władzy. Sprawowanie drobnej i ciepłej posadki rządowej nie mającej nic wspólnego z wyrządzanym złem jest pełnym współdziałaniem z opresją i niesprawiedliwością.
To, że za akt niezgody buntownik zostanie ukarany, jest prostą konsekwencją, którą należy zaakceptować. Dopiero w więzieniu człowiek jest prawdziwie wolny.
Posłuchanie zajmie 76 minut. Samodzielne przeczytanie - mniej. Polecam. Nie o to chodzi, żeby przytaknąć, bo "Thoreau wielkim był", albo żeby splunąć z obrzydzeniem, bo to nawoływanie do anarchii. Chodzi o to, aby samodzielnie myśleć.
Bardzo fajnie się tego słucha! Kawał dobrej roboty. Respekt.
OdpowiedzUsuń