Weronika

sobota, 26 marca 2016

Arthur C. Clarke - Spotkanie z Ramą [Audiobook PL]

Nie miałem pewności, czy zdążę z tym nagraniem jako prezentem świątecznym, więc się nie wyrywałem z zapowiedziami.
ALE UDAŁO SIĘ!
Pierwszy, częściowy produkt studia marki "drewutnia" jest już do Waszej dyspozycji.

To jednak niesamowite, że gatunek literacki tak łatwo poddający się dezaktualizacji, może obejmować pozycje, które starzeją się w tak wolnym tempie.
W przypadku Spotkania z Ramą ząb czasu bardziej nadgryzł polskie tłumaczenie p. Zofii Kierszys (czytałem wydanie z 1978.), niż twórczość samego Clarke'a.
Nie wiem jeszcze, czy będę kontynuował moje rendez-vous z Ramą sięgając po kolejne książki z cyklu, ale jest to co najmniej prawdopodobne.

W najbliższej przyszłości można się po mnie spodziewać kolejnej ramoty. Tym razem Wacława Filochowskiego "Człowiek w ciemnych okularach".
Potem będzie kolejny Stalowy Szczur.
Dalszych planów jeszcze nie precyzuję, ale listę zakupów widzieliście w styczniu (a zaktualizowaną, choć nieco nieoczywistą, widać na zdjęciach nowego studia), więc kierunki są dość jasne.

Miłego słuchania :-)

piątek, 25 marca 2016

Baranek, króliczek, pisklaczek

Co by to nie było, życzę Wam wszystkiego puchatego i sympatycznego.
Tym którzy podchodzą do zbliżających się świąt jak najbardziej poważnie, życzę wielkich wzruszeń i głębokich myśli podczas Triduum oraz obrzędów pierwszego i drugiego dnia świąt. Tym trochę bardziej indyferentnym, zabawy przy malowaniu jajek i zlewaniu się wodą. Tym, dla których jest to święto z cyklu "ale o co chodzi?" życzę wypoczynku.


piątek, 18 marca 2016

Bardzo nudny reportaż, czyli nowe studio Mako

Na początku był chaos i duch Mako unosił się nad ziemią zrytą przez suki jego. I chaos trwał przez całą zimę, czyli od czasu, kiedy dwoje (!) fachowców postawiło budynek studia zwanego pieszczotliwie "drewutnią". Potem przyszedł dzień pierwszy i pod deskami pojawiła się wata mineralna i folia (pod i nad).


 W dniu drugim kabel elektryczny położonym został, aby ciepło i widno być mogło (ale jeszcze nie było).


W dniu trzecim kontynuowano obijanie ścian dyktą (a przeciągi hulały po plecach)
 W dniu czwartym, szkielet ścianki działowej się pojawił.



 I nawet w ciało (czyli dyktę, i upchniętą watę mineralną w środku) zaczął się przyoblekać.

 W dniu piątym na ścianę trafiły pierwsze maty wygłuszające, a także uchwyt pod przyszły monitor.
 A także grzejnik (ale że prąd nadal był nie podłączony i tak w dupę zimno było).
 Zadbano także o wentylację, aby się Mako - zaczytawszy - dwutlenkiem węgla nie zatruł, i aby mu para wodna emitowana wraz z głosem skropliwszy się na suficie na głowę deszczem nie padała.

 Jeśli jesteście ciekawi, dlaczego maty wygłuszające nie zostały od razu położone wszędzie, gdzie się należało, to dlatego, że powiedzenie o jabłku padającym niedaleko od jabłoni to ogólnie gówno prawda. Jako syn matematyka powinienem wiedzieć, że jeśli ściana ma 2 m na 2 m, a jeden panel pianki ma 50 cm x 50 xm, to oczywiście na każdą ścianę jest ich potrzeba 16, ale ja z uporem maniaka zamówiłem po 8 na każdą ścianę (no bo 4 x 4 to to samo co 4 + 4, nie?), i brakująca reszta musiała przyjechać osobnym transportem. ALE! - żeby nie było, że ze mnie taki cioł strugany, to rzeczywistość tym różni się od matematyki, że w całym pomieszczeniu wystarczyło 60 paneli, a nie teoretyczne 80, co pozwoliło na dokonanie odpowiednio mniejszego zakupu).



W dniu szóstym przedsionek otrzymał tapetę, dzięki której już od wejścia kojarzy się z tanim burdelem. Jest to nie tyle wynik mojego spaczonego gustu, co wybór w miarę dobrej jakościowo tapety, którą można zakupić za stosunkowo jak najmniejsze pieniądze (była wystawowa, czyli macana i dlatego tańsza). Dociekliwi dostrzegli już być może, że jest światło, a co za tym idzie, jest także ciepło.


 Wreszcie okazało się, po co targaliśmy z Nepalu wyroby tamtejszego kowalstwa artystycznego. Nie pamiętam, czy miał to być bawół, czy jak (takie zwierzę), grunt że koncepcja wg której został kupiony o pół świata stąd jakoś się nie ziściła. Do tej pory. Pasuje, jakby od razu tam właśnie miał być. Studio otrzymało także zamek. Klucze wyglądają, jakbym plebanię miał zamykać :-)

 Zwróćcie uwagę, że objawiły się także drzwi wewnętrzne.


 A reszty paneli jak nie było, tak nie ma, no bo syn matematyka zamawiał.

 W dniu siódmym (kreacja o jeden dzień dłuższa niż stworzenie świata), wszystko, co miało zostać przybite, zostało przybite, co miało zostać przykręcone, zostało przykręcone. Na podłogę w przedsionku trafił gumowy Leon (licentia poetica mojej małżonki - czyli gumoleum), w studiu dywan brutalnie wycięty z większej całości, a do środka powoli zaczęły trafiać graty.



 A oto efekt końcowy.
Studio:

 I przedsionek, czyli serwerownia :-)


I ósmego dnia Mako odpoczął.
(To znaczy - przymusowo, bo na moim podwórku będzie szalała koparka i żadnego nagrywania jutro nie będzie)

czwartek, 17 marca 2016

SW - Dave Wolverton - Ślub księżniczki Leii [Audiobook PL]

Melduję posłusznie, że w/w pozycja jest już dostępna u Maćka, a wkrótce będzie także dostępna u Artura.
Ta książka odpowiada na wielkie pytanie: za kogo wyjdzie Leia? Za super przystojnego i mega bogatego następcę tronu hapańskiego, Isoldera, czy za notorycznie nie mającego grosza przy duszy byłego pirata, a obecnie generała Nowej Republiki, Hana Solo? Jeśli ktoś się nie domyśla, książka będzie go trzymała w napięciu do niemal ostatniej strony :-)

Jak pisałem wcześniej - trochę mi zapał czytania SW opadł. Być może to sezonowe zmęczenie. Nie będę się teraz deklarował, czy utrzymam dotychczasowy rytm, czy może złamię własne zasady i zostawię to uniwersum na jakiś czas. Natomiast jeśli zdecyduję się kontynuować czytanie w dotychczasowym rytmie, z pewnością wybiorę coś z książek krótszych.

Natomiast już wkrótce, realizując kolejną ze zgłoszonych próśb (żebyście nie krzyczeli, że ściana płaczu jest ot, tak sobie, i że na nią nie zaglądam), do czytania przygotowałem sobie "Spotkanie z Ramą".

Piszę "wkrótce", bo dokonuje się skok w troszkę zapomnianej dziedzinie: studio nagraniowe vel. drewutnia Mako. Za chwilę pochwalę się postępami i wynikami prac. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to może nową książkę zacznę w nowym miejscu.

wtorek, 15 marca 2016

Sklepik z ramotami na sąsiednim blogu.

Jeśli chcecie, możecie pomóc mi w sfinansowaniu zakupu ramot do czytania. Na blogu www.makoczytaramoty.blogspot.com pojawił się link do Allegro, na którym są obecnie dostępne kubeczki pamiątkowe. Cały opis znajdziecie na blogu.
Dla leniwych dwa linki:
http://allegro.pl/kubek-hanza-nr-1-i6054635131.html
http://allegro.pl/kubek-hanza-i6055492988.html
Pozdrawiam i zapraszam

wtorek, 8 marca 2016

Refleksja po "Prostocie w życiu" Wagnera

Jak kilkukrotnie pisałem, jestem stosunkowo świeżo upieczonym mieszkańcem domku, po wielu latach mieszkania w blokach. Z domkiem, szczególnie takim, który przeszedł gruntowny remont, jest tak, że zawsze coś tam jeszcze zostaje do zrobienia. A ponieważ w dziedzinie prac plastyczno-technicznych mam cztery lewe nogi (bo nawet nie dwie lewe ręce), więc stosunkowo często goszczę u siebie specjalistów z różnych dziedzin tajemnych. Ostatnio monterów bramy garażowej.
Do ludzi, którzy umieją coś zrobić (wymurować ścianę, położyć kostkę, przyciąć drzewko owocowe albo rozprowadzić instalację elektryczną) mam ogromny szacunek. Zawsze słucham ich uważnie, bo potrafią wskazać aspekty obecnych i przyszłych prac, o których zwykle nie miewam pojęcia. Dzięki temu szacunkowi i uwadze zaoszczędziłem mnóstwo pieniędzy (np. wypuszczając kabel elektryczny do nieistniejącej jeszcze bramy wjazdowej i teleinformatyczny do równie nieistniejącego domofonu przed wykończeniem ścian i położeniem tapet).
Kiedy różnego rodzaju fachowcy pracują u mnie, czasami kilka godzin, a czasami kilka dni lub miesięcy, zawsze staram się, żeby ich ugościć. Zaproponować kawę czy herbatę. Pogadać przez chwilę nie tylko o tym, czego jeszcze sobie życzę.
I wiecie co? Najbardziej zaskakującym dla mnie jest to, z jakim niedowierzaniem i zaskoczeniem przyjmują te, w końcu drobne, oznaki traktowania ich jak ludzi, a nie roboli, którzy przyszli, i którzy powinni sobie jak najszybciej pójść, oczywiście po wykonaniu roboty. Dziś panowie od montażu bramy chyba z pięć razy dziękowali za głupią kawę! Aż zapytałem, czy to takie dziwne? Czy inni tak nie robią? Za odpowiedź i komentarz usłyszałem "Ech! Panie...."

"Człowiek jest prosty wówczas, kiedy główne jego usiłowanie polega na pragnieniu zostania takim, jakim być powinien, to jest po prostu człowiekiem“.
Karol Wagner - Prostota w życiu.

czwartek, 3 marca 2016

William Gibson - Neuromancer [Audiobook PL]

Podchodziłem do tej książki jak "pies do jeża". Z jednej strony "klasyka gatunku", z drugiej narzekania na zbyt skomplikowany, stechnicyzowany język.
Prozę Gibsona w tłumaczeniu Cholewy uważam za lekką, płynącą, wciągającą, absolutnie nie przeładowaną technicznym slangiem. Być może to "signum temporis". Być może wszyscy tak się zżyliśmy z elektroniką, że to, co 30 lat temu robiło wrażenie technicznej utopii, jest obecnie jak na wyciągnięcie ręki. Jeśli tak, to znaczy, że Gibson był wielkim wizjonerem.

Nie wiem jak wy, ale ja teraz będę spoglądał w niebo i czekał, kiedy będzie miało ono wygląd "telewizora nastrojonego na nieistniejący kanał", jak nad Chiba City. A jeśli takie zobaczę, mam nadzieję, że będę miał aparat fotograficzny pod ręką.

Teraz wrócę do Gwiezdnych Wojen. Ale, muszę się Wam przyznać, bez entuzjazmu, który odczuwałem jakiś czas temu. Może pora, aby na jakiś czas odstawić to uniwersum? Szczególnie, że jakiegoś wielkiego fanowskiego odzewu też nie odczuwam ;-)

Z tego wszystkiego byłbym zapomniał. W nagraniu użyłem fragmentów nagrań z płyty "Neuromancer" The Night Machine. https://www.youtube.com/watch?v=wldgbe_XYLs&list=PLNMP2sfcDoKhmRxfHgIwtwJkHA7dftXzE

środa, 2 marca 2016

Hyperion

Już widzę, jak niektórym z Was skacze ciśnienie...

Uspokójcie się, proszę. Zwracam jedynie uwagę, że to chyba najczęściej zgłaszana propozycja. A że rzeczywiście interesująca, a jednocześnie bardzo wymagająca, więc zanim podejmę jakąkolwiek decyzję, chciałbym poprosić o pomoc w poszukiwaniu informacji.
Otóż - całość cyklu nie jest szczególnie stara. Na Polskim rynku pojawiło się ostatnio bardzo ładnie wydane wznowienie. Czy przypadkiem u któregoś z wydawców nie słychać nic o planach wydania audiobooka?
Odwiedzacie różne miejsca, piszecie maile, lajkujecie fanpejdże - czy jakaś informacja nie obiła się wam o gałki oczne?
Bez sensu byłoby nagrywać coś, co jest w planach oficjalnych.