Weronika

czwartek, 27 lutego 2014

Roger Zelazny - Karabiny Avalonu [Audiobook PL]

Dwa komunikaty:

1. Druga część "Kronik Amberu", czyli "Karabiny Avalonu" jest gotowa i zarówno w częściach, jak i w paczce leży na chomiku. Jest tam także torrent (na razie tylko tam, bo torrenty.org nie działa);

2. Zostałem namówiony i przekonany, że jakość 128 kbps jest jakością minimalną, i nie będę już kompresował paczek do 96 kbps. Nie mam nic przeciwko temu, aby wedle woli i pojemności pamięci w telefonie pliki sobie samodzielnie kompresować do żądanej jakości.

Jeśli wśród czytelników bloga są tacy, którzy z Amberem Zelaznego się jeszcze nie zetknęli, to szczerze polecam. Jest to doskonały przykład na to, jak dobre, przygodowe fantasy może być także niegłupie.

Następny przystanek "Prądy przestrzeni" Asimova, czyli Imperium Galaktycznego tom 2.

sobota, 22 lutego 2014

Dla porządku informuję,

że zacząłem nagrania "Karabinów Avalonu", czyli "Kronik Amberu" część 2. Bodajże 8 rozdziałów, a nie 43, jak w ostatniej "Wizji przyszłości", więc nagranie powinno trwać odrobinę krócej. Ale... nigdy nic nie wiadomo.

piątek, 21 lutego 2014

Już za chwileczkę, już za momencik "Wizja przyszłości" zacznie się kręcić...

...kręcić się będą mako_new z Thrawnem, czy wszystkie buzie już roześmiane?

Sorry! Wiem, że suchar, i wiem, że w dodatku "gimby nie znajo" ;-)

Chyba muszę odstawić internety, bo mi na mózg pada....

Aby więc złagodzić pierwsze niedobre wrażenie wywierane przez ten post, chciałbym poinformować PT znajomych, że zakończyłem nagrywanie i montaż "Wizji przyszłości" Timothy Zahna i niniejszym cykl "Ręka Thrawna" jest już w komplecie. Co prawda mieli się jeszcze obróbka samych mp-trójek, a i upłynie chwilka zanim całą paczkę wrzucę na chomika i puszczę w świat, ale fakt jest faktem, że zrobione i skończone.

Do tego dwutomowego cyklu wróciłem po sam już nie wiem ilu latach. Muszę krytycznie stwierdzić, że kiedy byłem młodszy, "łyknąłem" obie pozycje łatwiej i przyjemniej. Oczywiście, nadal jest to literatura w wyższych rejonach jakości obowiązującej we wszechświecie GW, ale gdzieniegdzie kłaki futra wyłażą spod niedbale sfastrygowanych szwów. Nie będę się tu pastwił nad szczegółami, bo i niby po co odbierać komukolwiek przyjemność słuchania, ale nie mogę się oprzeć konstatacji, że Autor sprawy Ghenta zdecydowanie nie przemyślał do końca. Tak się fajnie zaczęło, że Ghent za sprawą Lei i przy pomocy Pallaeona trafił do bazy wywiadu na Yaga Minor, i że dokładnie w to samo miejsce udał się Garm Bel Iblis ubrany w niszczyciel imperialny Terrika, i że także Disra, Tierce i wielki niebiesko-biały admirał postanowili odwiedzić to samo miejsce w tym samym czasie i to w towarzystwie szefowej Mistryl, i że - w końcu - także Pallaeon et (cokolwiek niecodzienni) companes postawili stopę w tejże, i... no i!?!... Panie Zahn, no i!?! Po co Ghent w ogóle się tam udawał??? Tylko po to, aby dokładnie zamknąć drzwi, których NIKT nie chciał nawet otwierać!?!

Przepraszam, uniosłem się. Już opadam. Przyjmijcie "Wizję przyszłości" jako mój prezent urodzinowy :-)

niedziela, 16 lutego 2014

Mentaci z Diuny

W razie, gdyby umknęło to Wam z innych źródeł, "Mentats of Dune" Briana Herberta i Kevina J. Andersona - drugi tom "Wielkich szkół Diuny" (po "Zgromadzeniu żeńskim..") - jest już w przedsprzedaży na Amazonie, a Rebis zapowiedział wydanie polskie pt. "Mentaci z Diuny" w bliżej nieokreślonym okresie roku 2014.
Czekamy :-)

sobota, 8 lutego 2014

Wyciągam rękę po Wasze pieniądze!

A właściwie to tak nie do końca Wasze, bo w końcu i tak musicie oddać je (z bólem serca) nienażartemu fiskusowi.

Pamiętajcie o przekazaniu 1% podatku na organizację pożytku publicznego. To zawsze jest lepsze wyjście, niż gdyby te pieniądze miały zasilić kolejną sejmową komisję ds. pieprzenia kotka przy pomocy młotka, dwór JW Prezydenta lub pałac Urzędu Pracy albo innego ZUSu.

A jeśli - zgodnie z Waszymi deklaracjami - jesteście mi tak bardzo wdzięczni za te 1000 z okładem godzin audiobooków, to najpiękniej podziękujecie mi wybierając Fundację Jaś i Małgosia, a w niej Weronikę Pawłowską (nr. 107).
Informację na ten temat znajdziecie w każdej mojej wstawce (jeśli jej tam nie było, to znaczy, że osoba przepakowująca i rozpowszechniająca jest palantem). Abyście nie musieli szukać, oto link: http://www.1000dzieci.pl/107-weronika-pawlowska

Zwróćcie, proszę, uwagę, że na tej stronie możecie pobrać lub skorzystać online z bezpłatnego programu do rozliczenia PIT-u i jego wysłania do odpowiedniego urzędu. Jeśli skorzystacie z tej możliwości, pamiętajcie proszę o dopisanie w rubryce Cel szczegółowy "#107 Weronika Pawłowska" i zaznaczenie "Wyrażam zgodę".

Bardzo pięknie Wam za ten gest dziękuję.

Wizja przyszłości ma 600 stron

więc jakiejś błyskawicznej realizacji zakończenia serii "Ręka Thrawna" nie należy się spodziewać...

piątek, 7 lutego 2014

Isaac Asimov - Gwiazdy jak pył [Audiobook PL]

Mili,
Jak obiecywałem, niezbyt długą powieść Asimova, rozpoczynającą trylogię "Imperium galaktyczne" udało się nagrać i zmontować dość sprawnie.
Tym razem jest to coś, co mogę z czystym sumieniem polecać tym, którzy w literaturze SF nie szukają głębi, lecz rozrywki.
Powieść jest typowo przygodowa, i jak typowa przygodówka zawiera także "smrodek dydaktyczny", którego nie będę tu ujawniał, aby nie popsuć nikomu zabawy.

Czas zajrzeć, jak tam trzyma się galaktyka, na której cieniem kładzie się zmartwychwstały Wielki Admirał Thrawn.

poniedziałek, 3 lutego 2014

Isaac Asimov - pierwsze minuty ostatniego (?) cyklu

"Imperium galaktyczne" to trylogia, która ostatecznie okazała się być preludium do "Fundacji". Po pierwszym tomie tej trylogii - "Gwiazdy jak pył" - widać wyraźnie, że jeszcze nie ma mowy o zamyśle unifikacji z innymi cyklami, powstającymi równolegle.
Nie denerwujcie się, że raptem czytamy o przeszłej wojnie nuklearnej na Ziemi. Potem to się wszystko wygładzi.
Pierwsze rozdziały już są na chomiku. Książka nie jest długa, wkrótce powinienem szczęśliwie zaanonsować zakończenie nagrania.

niedziela, 2 lutego 2014

No więc stało się. Jestem "ciekawym człowiekiem".

Jak o tym już mimochodem wspomniałem, zostałem dziennikarsko dopadnięty i wypytany na okoliczność mojego niecodziennego hobby.
Owoc owego dopadnięcia znajduje się TUTAJ!

Jeśli Wam mało słuchania mojego głosu i tęsknicie także za moimi słowami, to zapraszam :-)

Philip K. Dick - Trzy stygmaty Palmera Eldritcha [Audiobook PL]

Jeśli postawiono by przede mną zadanie zachęcenia kogokolwiek do lektury (przez oczy, czy przez uszy) "Trzech stygmatów Palmera Eldritcha" Philipa K. Dicka, to uznałbym, że jest to zadanie albo banalnie proste, albo karkołomnie trudne.

Może należy zacząć od tego, że proza Philipa K. Dicka w ogóle nie należy do łatwych i przyjemnych. Tu nie ma akcji w stylu "zabili go i uciekł", nie ma także iskrzących się nieziemską technologią gadżetów. Jest za to mnóstwo nas - ludzi. Z bebechami - tymi jak najbardziej fizycznymi (czy fizjologicznymi) i tymi umysłowymi (a może raczej duchowymi).

Jeśli więc "Matrix" był i jest dla Ciebie filmem z genialnymi efektami wizualnymi i rewelacyjną rozpierduchą, i niczym więcej, nie sięgaj po Dicka w ogóle, a po "Trzy stygmaty" w szczególności.

Ale jeśli po obejrzeniu pierwszego filmu o Neo autorstwa braci Wachowskich (i tylko pierwszego) długie godziny zajęło Ci rozmyślanie, czym jest matrix, czy jest matrix, co lepiej - wziąć czerwoną, czy niebieską pigułkę, i dlaczego umierając w matrixie umiera się definitywnie, a odbywając stosunek z kobietą w czerwonej sukni nie kończy się w realu z francuską chorobą, to rozważania o tym, kim jest Palmer Eldritch, czym jest świat po zażyciu Chew-Z, i co w ogóle wiemy o rzeczywistości, Bogu i innych ludziach, będą Ci bliskie i nie pozostawią Cię obojętnym.

A jeśli w dodatku jakimś przypadkiem jesteś miłośnikiem "Solaris" Lema, będziesz wniebowzięty.

Na koniec jedna uwaga na poły techniczna: Philip K. Dick pisał, aby ludzie czytali, a nie słuchali. W dodatku, aby czytali po angielsku. Dlatego dwóm substancjom wokół których kręci się powieść nadał bardzo wymowne nazwy, których znaczenie może umknąć przy nieznajomości angielskiego (a nawet przy znajomości angielskiego, lecz bez uświadomienia sobie zapisu tych nazw). Pierwszą substancją jest Can-D (w tym wypadku angielska wymowa tak pisanej nazwy nie jest myląca). Can-D to homofon (słowo tak samo wymawiane) jak "candy" (cukierek). W drugim wypadku - Chew-Z sytuacja dla słuchacza jest bardziej nieczytelna, bo - siłą rzeczy - wymowa musi brzmieć "cziu-zed" (lub ewentualnie "cziu-zii"). Ale gdyby "Z" potraktować nie jako stojącą osobno i po myślniku literę alfabetu ("zed" lub "zee"), lecz jako "z" kończące słowo, wymowa byłaby zbieżna z "choose" (cziuz). A "choose" to "wybierz".

I o dokonywaniu wyborów jest w tej powieści bardzo wiele mowy.

Aha, no i oczekuję teraz kilkuset podziękowań ;-)